tag:blogger.com,1999:blog-12337679842514275272024-03-13T17:27:39.354+01:00M. ubrana w słowaUnknownnoreply@blogger.comBlogger121125tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-67096439567871399572022-02-03T16:29:00.001+01:002022-02-03T16:33:02.642+01:00Oblicza starości<p> </p><p class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; mso-hyphenate: auto; text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjlhvzaM3qfK0M1x2kXKnYCzu5qGh82po9O1TINasqpvTEqEAvxwzHPtlUKqPvt2WyXlmxLD_UAbMtE78voBui6fn3CjviGHRnIZR_uuE1lXUH0Nw_SHBv4Zkz58n7o7UrgcNq0lzOyXwcc1BZIICH559ZXaCe4EUHct7v4028GpwA7DIaB5mt-FROw=s507" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="507" height="227" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjlhvzaM3qfK0M1x2kXKnYCzu5qGh82po9O1TINasqpvTEqEAvxwzHPtlUKqPvt2WyXlmxLD_UAbMtE78voBui6fn3CjviGHRnIZR_uuE1lXUH0Nw_SHBv4Zkz58n7o7UrgcNq0lzOyXwcc1BZIICH559ZXaCe4EUHct7v4028GpwA7DIaB5mt-FROw=s320" width="320" /></a></div><br />W telewizji, w reklamach, w kolorowych czasopismach widzę kobiety
idealne. Młode, piękne, szczupłe, o pięknych włosach i zębach. Z gładkimi
porcelanowymi twarzami bez jednej zmarszczki. Widzę to, co nie istnieje.
Prawdziwe kobiety wyglądają inaczej. Widzę je na ulicy,<br />
w sklepie, w pracy. I widzę jeszcze to czego nie zobaczę na wygładzonych
fotografiach w drogich magazynach dla pań. Widzę stare, zmęczone, samotne
kobiety. Starość starości nie równa. Różni ludzie, różne losy, różne
środowiska. Starość ma wiele twarzy. Widzę starsze, eleganckie małżeństwo.
Oboje w kapeluszach i wytwornych płaszczach. Idą wolno, uśmiechają się.
Czy to jest tylko spacer? A może idą coś załatwić? Może wybrali się z wizytą do
wnuków? Wyglądają na szczęśliwych. Trudno przypuszczać, że udają. Tutaj idzie
samotna starsza pani, przygarbiona, patrzy w ziemię. Ubrana w lichy płaszczyk
i wygodne, tanie buty, które służą jej już zapewne od wielu lat.
Zastanawiam się czy żyje samotnie, czy tylko wyszła do sklepu po cukierki dla
wnuczków. Wygląda na osobę, której z renty zostaje niewiele na drobne
przyjemności. Emeryci wyjeżdżający w podróż dookoła świata są w naszym kraju
jak Yeti. Wszyscy o nich słyszeli, ale nikt jeszcze nie widział. Wiele
zmęczonych życiem i pracą kobiet czeka na emeryturę jak na zbawienie. Ale
czy słusznie? Wtedy, kiedy możemy spokojnie odpocząć po trudach życia,
wychowywania dzieci, dbania o dom i męża, dostajemy w nagrodę smutną wegetację, biedę, głód, poniżenie. I
wędrujemy tak przez starość, w tym nędznym, podszytym wiatrem, starym paletku,
wyliczamy ostatnie grosze na pasztetową do czerstwego chleba i chowamy
się w domu przed światem. Przed światem, w którym króluje młodość. Młodość,
która przecież bardzo szybko przemija. <p></p><p class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; mso-hyphenate: auto; text-align: justify;">Dzisiaj zauważyłam, idącą po drugiej
stronie ulicy, istotę ludzką. W jakim była wieku? Trudno powiedzieć. Mogła mieć
osiemdziesiąt lat, jak i pięćdziesiąt. Pomarszczona, pociemniała twarz
schowana pod wełnianą czapką nieokreślonego koloru. Spod grubej, brudnej,
wystrzępionej kurtki wyglądała długa spódnica i kilka warstw swetrów.
Istota człapała w ciężkich, czarnych, podartych buciorach. Z pewnością były za
duże, bo z trudem je przesuwała po chodniku. W ręku niosła kilka wypchanych
toreb foliowych z jaskrawymi reklamami luksusowych przedmiotów. Co w nich było?
Nie wiem. Być może to był cały jej dobytek. Tylko tyle ofiarował jej los. W
jaskrawym, wiosennym słońcu wyglądała jak wyrzut sumienia ludzkości. Ciemna
plama bez twarzy na jasnym płótnie życia. Życia, które przywłaszczyła sobie
wszechobecna młodość. Starość starości nie równa. Nie wiadomo jaka jest nam
pisana. Ale, że pisana, to pewne.<o:p></o:p></p><p class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; mso-hyphenate: auto; text-align: justify;">(©Anna Marjańska)</p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-34070334631287488762022-01-30T16:01:00.002+01:002022-01-30T16:29:01.072+01:00Bez powrotu.<p> Taka mini historyjka</p><div style="text-align: left;">Któregoś dnia pani B wyszła z domu i już nie wróciła. Dom czeka, nieruchomy, milczący. W powietrzu unosi się jeszcze zapach perfum pani B. Zapach wczorajszej kawy. W szafie wiszą wyprasowane suknie i czekają na swoje wielkie wyjście. Ranne pantofle zachowały jeszcze resztki wczorajszego ciepła. Niedomknięte okno oddycha, nieśmiało poruszając firanką. I nagle szczęk kluczy w zamku, odgłos kroków. Czarne buciki zostawiają ślady błota na jasnym parkiecie. Podchodzą do szafy. Obce ręce szarpią z wieszaków suknię za suknią i upychają w czarnym worku na śmieci. Hałas buciorów na podłodze, smród papierosów, głośne pokrzykiwania. Mocne ręce chwytają szafę i podrywają ją do góry, wyrywają z własnego, rodzinnego kąta. Nie! Co powie pani B, gdy po powrocie nie zastanie szafy?! Otwarte drzwi rzucają ostatnie spojrzenie znikającej na zakręcie schodów szafie, która po potężnym kopnięciu ciężkim buciorem potoczyła się w dół po betonowych stopniach boleśnie raniących jej boki. Otwarte drzwi wypatrują pani B, starają się wychwycić znajomy głos, znajomy dotyk na klamce. Ściany stoją jeszcze niewzruszone na straży zrujnowanego świata pani B, ale już wiedzą, że ten świat przestał istnieć. Pani B nie powróci.</div><a name='more'></a><p></p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-41243253287068171802022-01-29T23:14:00.002+01:002022-01-29T23:14:42.903+01:00Powrót po latach.<p>Minęło wiele lat. Świat się zmienił. Ja się zmieniłam. Dużo się dzieje w moim życiu. Dużo nowych wyzwań i starych kłopotów. Postaram się to wszystko opisać. Jeżeli ktoś będzie miał ochotę poczytać, zapraszam. Aktualizacja już jutro.</p>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-64979925774855441192013-12-28T22:54:00.000+01:002014-01-30T20:28:17.186+01:00Kto mnie pamięta, ręka w górę!Jestem, żyję i wrócę tu. Już niedługo. Trochę cierpliwości. Dzisiaj tylko otworzę drzwi i odkurzę.<br />
Jeżeli jednak bym nie wróciła, to znaczy że zjadł mnie mój piesio. Ma 6 tygodni i już mógłby mnie połknąć w całości :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-54747685247705805372013-07-30T15:26:00.001+02:002022-01-30T19:11:29.295+01:00Pamiętne imieniny
Kilka dni temu madame miała imieniny<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-RbHsSpqm8YU/S_1uYmjAdAI/AAAAAAAAAPk/8JGbRBj0Q-c/s1600/6a00d83451871c69e2011570487d6e970b-800wi.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-RbHsSpqm8YU/S_1uYmjAdAI/AAAAAAAAAPk/8JGbRBj0Q-c/s320/6a00d83451871c69e2011570487d6e970b-800wi.jpg" width="256" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przed południem
wyprawiła przyjęcie dla kolegów z pracy a wieczorem dla
Misiaczka i przyjaciół domu. Wieczór był radosny, tylko z miłymi niespodziankami.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wiele lat temu zdarzyło
się madame wyprawić ekstremalne imieniny. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wieczorem położyłam,
małe jeszcze, dzieciaki spać, a sama zabrałam się za
przygotowywanie wielu wyszukanych smakołyków, dekorowanie
stołu i upiększanie siebie. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Takie widoki dla Misiaczka są zbyt
drastyczne, dlatego też postanowił wyprowadzić pieska na spacer,
aby ten nie przypomniał sobie o nim w czasie wizyty gości.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie biorę klucza, nie
zamykaj drzwi – powiedział jeszcze przed wyjściem Misiaczek. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W
porządku, nie zamknęłam. Przecież nikt mnie nie ukradnie przez te
parę minut.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W piekarniku dochodziła kaczka z jabłkami. Pachniało
w całym domu pieczonym mięskiem, sernikiem i perfumami. Dostałam je w prezencie od Misiaczka a pachniały niebiańsko!
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Właśnie miałam wyjmować pieczyste z piekarnika, kiedy usłyszałam
pukanie do drzwi. Czyżby już goście? Ale nie. Za drzwiami słyszę
głos Misiaczka. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Dlaczego zamknęłaś drzwi?! </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przecież są otwarte,
ty ofermo! Podchodzę do drzwi, chwytam za klamkę i żeby udowodnić
Misiaczkowi, że mam rację mocno szarpnęłam za klamkę. O rety! O
mało nie wyrwałam sobie ręki z korzeniami. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Co się dzieje?
Przecież ja ich nie zamykałam! Próbuję otworzyć zamek
górny. Otwarty! Dolny zamek – też otwarty! A drzwi
zamknięte i nie mają zamiaru ustąpić! </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;"> Wpadam w panikę. Co
mam zrobić! Nie wydostanę się z domu! </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Misiaczek uświadomił mi,
że on jest w gorszej sytuacji bo będzie musiał nocować na
schodach, nie mówiąc o gościach, którzy już za
chwilę się pojawią. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wszelkie próby otwarcia drzwi zawiodły.
Trzeba wyważyć drzwi. Niestety, mamy drzwi z blokadami i jest to
nierealne, tym bardziej, że nie mamy żadnego doświadczenie we
włamywaniu się. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Słyszę jak Misiaczek rozmawia z sąsiadem,
dociera do mnie straszne słowo- siekiera. Będą rąbać moje piękne
drzwi z boazerią, którą własnoręcznie z Misiaczkiem
przybijaliśmy?! Nie zgadzam się! Co sobie pomyślą goście?, że
Misiaczek zaraził się od pacjentów i zwariował? </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Słyszę
jak panowie odrywają piękną lakierowaną deseczkę i stwierdzają,
że to nic nie dało, że trzeba rozkręcić zamek od środka. Z trudem powstrzymuję płacz. Mam przecież odświętny, perfekcyjny
makijaż. Łzy jednak same płyną, jestem przekonana, że już
nigdy nie wydostanę się z domu. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Misiaczek z sąsiadem debatują pod
drzwiami, piesek piszczy, dzieci się obudziły a ja czuje, że
jeszcze chwila a zostanę pacjentką własnego męża. Na oddziale
zamkniętym. Zamkniętym?! O, Boże!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Misiaczek dochodzi wreszcie do
wniosku, że nie ma innego sposobu tylko musi dostać się do
mieszkania przez balkon sąsiada. Moje serce zaczęło walić jak
dzwon na trwogę. Przecież to czwarte piętro! Jak Misiaczek
przeszedł z balkonu sąsiada na nasz balkon nie widziałam,
zamknęłam oczy i zatkałam uszy. Kiedy go jednak zobaczyłam w
pokoju, całego i zdrowego poczułam się taka szczęśliwa, jakby mi
niebo spadło do rąk. Nie zauważyłam nawet, że za Misiaczkiem
wszedł drogi człowiek pająk, nasz sąsiad. Wspólnymi siłami
poodkręcali wszystkie zamki. A czas naglił ponieważ goście już
czekali pod drzwiami. Bardzo rozbawieni komentowali atrakcje
imieninowe, jakie dla nich przygotowałam. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zastanawiałam się nawet
czy się na nich nie obrazić. Po pół godzinie majstrowania
przy drzwiach, intelektualiści odkryli, że to nie zamki się
zepsuły tylko klamka! Po prostu z niewiadomych przyczyn urwał się
taki mały dziubek, który wchodzi do dziurki. I już tam
pozostał.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: medium;"><span style="font-size: small;">Imieniny się udały,
mimo że z kaczki jadalne były tylko jabłka. Reszta się spaliła.</span></span><br />
<span style="font-size: medium;"></span><br />
( Tekst z jednego z moich starych, nie istniejących już blogów. Z braku czasu wstawiłam jak leci, bez korekty. )
</div>
Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-82156805320018952442013-07-13T21:26:00.001+02:002013-07-13T21:26:55.605+02:00W poszukiwaniu źródła optymizmu<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-Phuv4H2Jpvc/UeGoFCXNMeI/AAAAAAAAA5I/poA_U9Eo5oA/s1600/2013-05-10+16.18.37.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="300" src="http://3.bp.blogspot.com/-Phuv4H2Jpvc/UeGoFCXNMeI/AAAAAAAAA5I/poA_U9Eo5oA/s400/2013-05-10+16.18.37.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Foto: A.M.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zauważyłam, że na starość życie
staje się dziurawe jak zjedzona przez mole stara jesionka. Wszystko
przez te dziury ucieka. Dni, lata, pamięć i uroda. Muszę przyznać,
że najbardziej dokucza mi brak urody. Oszałamiająca nigdy nie
była, ale żeby aż tak gdzieś zniknęła? Tu zwisa, tu się
marszczy, tu zanika, tu przybywa. Całkowity brak równowagi
estetycznej. Oczy maleją, nos rośnie. A cycki nie! No i gdzie w tym
jakiś sens? Na oczy znalazłam lekarstwo – paseczki podnoszące
opadające powieki. Oczy stają się dwa razy większe i dziesięć
lat młodsze. Sprawa nosa nie została jeszcze rozwiązana.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wszechobecne przemijanie dotyczy
prawdopodobnie również mnie. Dotyczy i dotyka, żeby nie
powiedzieć, że daje solidnego kopa. A po co ja mam przeminąć?
Zwolnić miejsce? Użyźnić glebę?</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Raczej się na to nie zgadzam, i
pozwolicie, że dokąd się da, pozostanę przy swoim zdaniu. A czy
ono będzie brane pod uwagę przez siły wyższe, to już inna
sprawa.</div>
Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-40333602759229082262013-04-08T21:40:00.001+02:002013-06-16T21:09:38.810+02:00Czasami tak bywa, że czasu brak<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Bardzo skomplikowane sprawy rodzinne pochłonęły mój cały czas.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jak to się zmieni, wrócę.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Teraz bywam najczęściej i na krótko tylko tutaj: </span></span><br />
<span style="color: #cc0000;"><b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><a href="http://www.facebook.com/Album.wspomnien/">http://www.facebook.com/<span style="color: #cc0000;">Album.wspomnien</span></a></span></b></span><br />
<br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">Zapraszam!</span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">:)</span>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-61786587622452810172013-03-31T12:43:00.000+02:002013-03-31T12:43:28.648+02:00Ostatni zajazd w Borkach, historia szlachecka z roku 2012 :))<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-gD8ICbmsWyo/UVgQfTBgT8I/AAAAAAAAA1g/kmAh1_PSf6s/s1600/Soplicowo-Andriolli-Mickiewicz-literatura.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="204" src="http://3.bp.blogspot.com/-gD8ICbmsWyo/UVgQfTBgT8I/AAAAAAAAA1g/kmAh1_PSf6s/s320/Soplicowo-Andriolli-Mickiewicz-literatura.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dwór w Soplicowie z ryciny Michała Andriolliego</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Praca nad książką
stanęła w miejscu i ani rusz dalej. </span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Za dużo codziennych
problemów mnie rozprasza, a i warunki lokalowe nie należą do
komfortowych. Postanowiłam więc w trybie przyspieszonym warunki
powyższe zmienić na lepsze. Intensywne myślenie zaowocowało tylko
jednym pomysłem: stryj Wacław!</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Fakt, że daleko.
Prawda, że trochę uderzy po kieszeni. Ale za to jaki spokój,
cisza, widoki. Zakątek Podlasia nie tknięte przez czas.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Chwyciłam więc
telefon i dzwonię do stryja. Mówię, że muszę odpocząć,
potrzebuję nieco spokoju do pracy i w związku z tym przyjadę.
Wspomniałam oczywiście profilaktycznie o ogromnej tęsknocie za
stryjem. Jakże by inaczej. Zasięgnęłam języka co do sytuacji we
dworze, spytałam czy nie będę przypadkiem przeszkadzać i takie
tam grzecznościowe bzdety.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Stryj trochę plątał
się w zeznaniach, e… odpocząć chcesz? ee….tak, pewnie, że
możesz przyjechać…. a zresztą jak będziesz to pogadamy.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie chce, żebym
przyjechała, czy co?</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Długo jednak się
nad tym nie zastanawiałam, spakowałam się i ruszyłam pociągiem
na kraj świata. Gdybym wiedziała, co mnie tam czeka, wróciłabym
do domu piechotą.</span></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Po długiej podróży
dotarłam wreszcie na miejsce. Maleńka stacyjka, pustka, cisza
przerywana tylko śpiewem ptaków i szumem wiatru.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Pustka? No, do
jasnej ciasnej! Przecież miał tu ktoś na mnie czekać! Jak ja
teraz z tymi tobołami po piachu dowlokę się do stryja? No, ładnie
się zaczyna mój wypoczynek. Będzie, jak widzę, czynny do bólu.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ale nic. Nie poddaję
się tak łatwo. Od czego są telefony? Oby tylko był zasięg na tej
pustej połaci. Był. Stryj przepraszał bardzo za opóźnienie, ale
takie zamieszanie w domu. Już wysyła po mnie wóz. Powinien być za
parę minut. Parę minut to jakoś wytrzymam. Usiadłam na ławce i
wystawiłam twarzyczkę do słońca. Przez te parę minut nie nabawię
się chyba zmarszczek? Siedzę, siedzę i co chwila rozglądam się
za limuzyną, która po mnie jedzie.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nagle zerwałam się
na równe nogi! Boże, trzęsienie ziemi, koniec świata!</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zobaczyłam tumany
kurzu i usłyszałam głośny tętent kopyt, jakby stado bawołów
pędziło przez prerię! Kiedy kurz opadł zobaczyłam furmankę, wóz
drabiniasty zaprzężony w dwa ogromne, masywne wiejskie konie!</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">To ma być ten
wóz!!?</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Woźnica grzecznie
się przywitał i powiada: co to porobiłosie we dworze! Wszyscy
zarobieni po łysiny! Ledwo od roboty oderwałsie ja.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wszyscy?!! Jacy
wszyscy? Przecież ja pół świata przejechałam, żeby mieć ciszę
i spokój!</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Pani pakujesie na
furmankę, nie ma czasu! – pogonił mnie woźnica.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Łatwo powiedzieć.
Jak wsiąść na toto coś? Konie ogromne, patrzą na mnie jakoś tak
spode łba.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">O matko! Nie!! Ja
wracam do domu!</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Już miałam
zrealizować plan powrotu, gdy nagle i niespodziewanie znalazłam się
na furmance. Czy mi się zdawało, że furman położył swoją
wielką łapę na mojej pupie i dosłownie wrzucił mnie na wóz? Mam
nadzieję, że to sen.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jedziemy. Fura
podskakuje na wertepach, konie rżą, machają ogonami tuż przed
moim nosem, pokazują bezwstydnie gołe tyłki.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Koń po prawej,
siwek, z gracją podniósł ogon do góry i wypuścił na drogę grad
pączków, po czym parsknął radośnie i dalej dumnie kroczył polną
drogą.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">A lipy tak cudnie
pachniały.</span></span><br />
cdn. <br />
<div style="text-align: left;">
</div>
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-31915647940778459042013-03-24T19:02:00.000+01:002013-03-24T19:02:59.499+01:00Święta zubożałej polskiej szlachcianki :)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-iXVuPgwRs_0/UU8-ZMpyPsI/AAAAAAAAA1M/gY3sDU8mJDc/s1600/PanTadeusz.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-iXVuPgwRs_0/UU8-ZMpyPsI/AAAAAAAAA1M/gY3sDU8mJDc/s320/PanTadeusz.jpeg" width="244" /></a></div>
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> <span style="color: #cc0000;">Tekst <span style="font-size: small;">nie jest nowy, ale na czasie :)</span></span></span></span><br />
<br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> Od samego rana we dworze ruch jak na targu w
miasteczku. W kuchni odgłosy przygotowań do świątecznego
śniadania. Na podwórzu szczekanie psów, pokrzykiwania służby.
Pierwszy wstał stryj Wacław, leciwy staruszek. Stukając laseczką
o świeżo wyszorowane deski podłogi powoli doszedł do jadalni.
Stół nakryty białym obrusem był jeszcze pusty. Kiedy tłusta, o
różowej, błyszczącej twarzy kucharka zauważyła stryja,
zarządziła nakrywanie do stołu. Wjechały pieczenie na zimno,
pasztety, jaja na tysiąc sposobów, baby, mazurki. Kiedy w całym
dworze zapachniało jedzeniem do jadalni szybkim krokiem weszły dwie
ciotki, od lat kilkudziesięciu będące w wieku średnim. Reszta
gości jeszcze spała snem świątecznym.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Do mojego pokoju, będącego ostatnim w amfiladzie,
odgłosy budzącego się dnia docierały bardzo powoli. Wyraźnie
natomiast słyszałam śpiew ptaków za oknem. Pierwsze promienie
słońca, które wkradły się do pokoju i położyły na mojej
poduszce, skutecznie wygoniły mnie z łóżka. Głowę miałam
ciężką i wszystkie członki obolałe, co było skutkiem
wczorajszego, długiego spaceru po lesie i siedzenia do późna przy
biurku. Pisanie wymaga poświęceń, nawet w święta.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Kiedy ubrana w gustowny szlafroczek i rozczochraną
fryzurę dotarłam w końcu do jadalni prawie wszystkie miejsca przy
stole były zajęte. Po paru minutach dołączyła do nas kuzynka,
która właśnie wróciła z porannego joggingu. Podobno ten
doskonale wpływa na figurę i przedłuża młodość. Niestety nie w
jej przypadku. Ale po co jej miałam to mówić? Niech żyje
szczęśliwa w nieświadomości brutalnej prawdy.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zanim zabraliśmy się za pochłanianie świątecznych
potraw, stryj przespacerował się wokół stołu z ogromną flachą
jakiejś paskudnej wody toaletowej i po kolei pokropił wszystkie
głowy śmierdzącą cieczą. Wypadało się uśmiechnąć i nieco
radośnie popiskiwać. Wszyscy udawali doskonale bo stryj był
zadowolony.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">I tak siedzimy przy tym stole do teraz. Coraz mniej
mówimy, bo trudno oddychać.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zaraz wszyscy udadzą się do swoich pokoi i rzucę
swe umęczone zwłoki na łoża.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Kiedy już sadełko odłoży się jak trzeba,
pójdziemy na spacer. Wrócimy pewnie dopiero na kolację, którą
podadzą na werandzie. Stryj będzie opowiadał historie, które
wszyscy doskonale znamy i pamiętamy znacznie lepiej niż on.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Posłuchamy jednak z wielkim, nieukrywanym
zainteresowaniem.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Tradycja, to tradycja.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Raz do roku da się wytrzymać.</span></span><br />
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">A po wielu latach będzie się bardzo tęsknić.</span></span><br />
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-15228169191428596182013-02-18T17:59:00.000+01:002013-02-18T17:59:59.703+01:00Mózg na temblaku<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-OT6_bpNmBQ0/S2BkCqltFEI/AAAAAAAAAFM/c8M20VOtjmM/s1600/madame.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://2.bp.blogspot.com/-OT6_bpNmBQ0/S2BkCqltFEI/AAAAAAAAAFM/c8M20VOtjmM/s200/madame.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zniknęłam
na chwilę z mojej M. Nie odeszłam jednak daleko. Większość czasu
spędzam przed komputerem. Kazaliście mi pisać, to piszę :)</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Tylko,
żeby to było takie proste i łatwe! Uwierzcie mi na słowo, nie
jest.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Kiedy
już powzięłam twarde postanowienie, że będę pisać, musiałam
się do tego przygotować. Psychicznie i organizacyjnie.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Na
początek należało wyłowić z przestworzy mojego dysku twardego
pliki z notatkami, niezliczonymi wersjami tekstu. </span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Część wyłowiłam,
reszta utonęła na zawsze i nawet nie wiem gdzie. Byłam pewna, że
gdzieś jest, a okazało się, że nie ma. Na szczęście dysponuję
również niezliczoną ilością wydruków. Znalazłam właściwy.
Musiałam jednak przepisać go, co zajęło mi sporo czasu i
skutkowało złamaniem dwóch paznokietków u prawej rączki. Piszę
szybko, bo palce nie nadążają za myślami.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Kiedy
już przepisałam zabrałam się za kompletowanie notatek
papierowych, zapisków,karteczek, świstków, zalegających w każdym
zakątku mojego domu. Udało się! </span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Niektórych nie mogłam odczytać,
a wydawały mi się bardzo istotne, ważne i niezbędne. Przydałby
się fachowiec od egipskich hieroglifów. Dlaczego tak się stało? W
trakcie codziennych czynności domowych, odpoczynku, sprzątania,
gotowania, prania, kiedy to najbardziej potrzebne są dwie ręce,
mózg pracuje na pełnych obrotach i zajmuje się pracą twórczą.
Kiedy wpadnie na jakiś świetny pomysł, należy go natychmiast
zapisać. Zapisuję więc. Najczęściej jednak nie mam wtedy na
nosie okularów. Da się pisać bez okularów, ale najczęściej nie
da się tego odczytać :)</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Piszę
dziennie średnio siedem stron. Nie wiem czy to dużo, czy mało. Dla
mnie w sam raz.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wczoraj
utknęłam. Zaczęły się schody. Strome i wysokie. Nie mogłam w
żaden sposób ruszyć dalej, nawet na pierwszy schodek. To co do tej
pory napisałam, to pikuś, każdy potrafi zacząć. To co
najważniejsze dzieje się właśnie na tych schodach. Trzeba się na
nie wdrapać, inaczej cała praca pójdzie na marne.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Cały
wieczór i noc kombinowałam, jakby tu się na schody dostać. To z
tej strony próbowałam, to z innej. I nic! Mózg się buntował,
dawał mi do zrozumienia, że widocznie za słaby, zmęczony, że
zwoje się przegrzały, wyprostowały i zwichnęły.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dzisiaj
doznałam olśnienia! Schody zniknęły, ja wsiadłam do windy i
jadę.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">W
związku z powyższym nie mam za wiele czasu, nie mogę pozwolić aby
uciekły mi myśli, słowa, zdania i obrazy. </span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Idę
je łapać :)</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Trzymajcie
kciuki.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
Unknownnoreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-30969545878296269092013-02-12T13:36:00.000+01:002013-02-12T13:36:20.922+01:00Kochanie, podaj mi siekierę...bierzemy rozwód.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-6DxGbM9gTWE/URo1-GfcphI/AAAAAAAAAwc/ofh8e7Uf-cE/s1600/noce_i_dnie2_article.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://3.bp.blogspot.com/-6DxGbM9gTWE/URo1-GfcphI/AAAAAAAAAwc/ofh8e7Uf-cE/s200/noce_i_dnie2_article.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Podzielimy
mieszkanie, meble, telewizor, psa i dzieci.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Podzielimy?
Przecież to wszystko <b>moje!</b></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Moje!
To po <b>mojej</b> mamusi!</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">A
to po <b>moim </b>tatusiu!</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dobrze.
W takim razie <b>zabiorę sobie</b> dziecko.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ty
dostajesz samochód, to ja też muszę<b> coś </b>mieć.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Znacie
to? Pewnie, że znacie. Ja też.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jestem
niepełnosprawna. Wychowałam się w niepełnosprawnej rodzinie.
Powiecie: a cóż to za niepełnosprawność! Niepełna rodzina –
normalka.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ale
jak tu być pełnosprawnym życiowo jak ma się zwichniętą psychikę
i uczucia, zaniżoną samoocenę. Nie ma ojca, zostawił ją! Pewnie
była niegrzeczna, niezbyt ładna, niesympatyczna. Tak pewnie było.
W przeciwnym razie ojciec by ją kochał. A tak, wyjechał na drugi
koniec świata i córki mu nie brakowało. Taka córka to nie córka,
to takie nic.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Tatuś
jest niedobry. Chcesz jechać na wycieczkę z tatusiem? Naprawdę?
Skoro nie kochasz mamusi, to jedź. Mamusia jest niedobra. Męczy
się, poświęca się, nie jeździ na wczasy, bo wie, że dziecko to
obowiązek. A taki tatuś przyjedzie i zaraz lecisz jak ćma do
świecy. Nie masz ambicji, godności.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Pani
z sądu pyta: z kim chciałabyś mieszkać, z tatą czy mamą?</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie
wiem. Chcę mieszkać w swoim domu, wśród znajomych przedmiotów,
znajomym rytmem dnia. Nie chce się nigdzie przeprowadzać. Matka
patrzy i oczekuje odpowiedzi, odpowiedzi właściwej, lojalnej,
jedynej. Odpowiadam.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wybrałam.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wtedy
rodzinny dom przestał istnieć. Już nigdy nie będę mogła
przyjechać do domu, do rodziców. Po radę, po pomoc, po uczucie.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Pani
Barbara Niechcic zauważyła, że dzieci <b><i>kochają nas tylko w
Serbinowie, poza Serbinowem możemy dla nich nie istnieć.</i></b></span></span></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Mój
Serbinów zburzono i rodzice przestali dla mnie istnieć.</span></span></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Piszę
to przed Walentynkami, tak profilaktycznie. Przyjmując kwiaty,
prezent, pierścionek pamiętajcie, że potem jest ciąg dalszy.
Siekiera i rozwód.</span></span></div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="font-style: normal; font-weight: normal; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Miłych
Walentynek :)</span></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-81373528986919025772013-02-01T19:16:00.000+01:002013-02-01T19:18:56.433+01:00Straszydło ( fragment)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-5llqv1ADoNo/UQwEFPTtQrI/AAAAAAAAAwM/B0tyv286hEc/s1600/tajemniczy+zamek.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="149" src="http://3.bp.blogspot.com/-5llqv1ADoNo/UQwEFPTtQrI/AAAAAAAAAwM/B0tyv286hEc/s200/tajemniczy+zamek.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">Jak
niewiele jest rzeczy, których możemy się spodziewać. Większość
tego co nas spotyka, dzieje się niespodziewanie. Niespodziewanie
też odchodzimy i to zawsze w nieodpowiednim momencie. Zawsze
zostawiamy jakieś niedokończone sprawy. Tylko to po nas zostaje. I
może jeszcze kilka przedmiotów, nikomu już niepotrzebnych. Jeżeli
nie zasługują na miano pamiątek lądują na śmietniku. Nikt się
nie zastanawia co znaczyły dla nas, bo nas już nie ma. Przedmioty
straciły swoje znaczenie, niespodziewanie, w jednym przypadkowym
momencie.</span></span></b></div>
<br />
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"> Być
może tak myślała Anastazja wbiegając po schodach tamtego dnia.
Czterdziestoletnia właścicielka galerii sztuki i wzięta malarka
spieszyła się bardzo do domu, chociaż nie wiedziała dlaczego. Nie
znała przyczyny nagłej luki w pamięci, w którą wpadło kilka
ostatnich dni. Bardzo się starała, nie mogła ich jednak odnaleźć.
Zatrzymała się przed drzwiami własnego mieszkania. Chciała
sięgnąć po klucz do torebki, ale zorientowała się, że jej nie
ma. Zgubiłam torebkę! Klucze i wszystkie dokumenty przepadły. Będę
musiała zmienić zamek. Ale jak to się mogło stać? Gdzie ja
byłam? Nie pozostawało nic innego jak zapukać i mieć nadzieję,
że ktoś jest w domu i otworzy drzwi. Która to może być godzina?
Chciała sprawdzić, ale ktoś ukradł jej również zegarek.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Aby
jakoś rozładować narastającą w niej złość na samą siebie z
całych sił zapukała w drzwi. Jakież było jej zdziwienie, kiedy ,
spodziewając się przeraźliwego odgłosu walenia w drzwi, nie
usłyszała nic, tylko poczuła jak błyskawicznie i bezszelestnie
przepłynęła przez zamknięte drzwi i wylądowała na dywaniku w
przedpokoju.</span></span></b><br />
<a name='more'></a></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Co za czort!- wycedziła przez zęby podnosząc się z podłogi.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Ładnie mnie witasz Anastazjo- usłyszała miły męski głos
dobiegający z wnętrza pokoju.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Co pan tu robi i kim pan jest?- podeszła ostrożnie, na palcach do
drzwi, pochyliła się i zza framugi zajrzała do pokoju. Piękne
rude włosy opadły jej na twarz o cerze tak jasnej, że wydawała
się przezroczysta. Na małym, zadartym nosku widać było kilka
piegów.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W
pokoju na fotelu siedział mężczyzna. Widziała go pierwszy raz w
życiu. Tak jej się przynajmniej wydawało bo mężczyzna był z
rodzaju tych, których się nie zauważa dopóki się nie odezwą.
Trudno jednak było nie zauważyć odzienia, które miał na sobie.
Co to było? Anastazja jeszcze nigdy nie widziała tak dziwnego
ubioru. Mężczyzna spowity był w długą, obszerną szatę koloru
porannej mgły. Czy on ma na sobie szlafrok? Kto to jest? Pewnie
jakiś ekscentryczny artysta.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Czekam na ciebie – odezwał się mężczyzna - wiedziałem, że
wcześniej czy później dotrzesz tu. Zawsze wracacie do domu. Nie
rozumiem tego zupełnie, bo cóż tu takiego wyjątkowego. Dom jak
dom, jak wiele innych. Wszystkie są do siebie podobne. To tylko
ściany i kilka przedmiotów.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Dlaczego pan na mnie czeka? - Anastazja niepewnym krokiem weszła do
pokoju – przecież nie byliśmy umówieni. Czy ja zapomniałam o
spotkaniu?</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Szukała
w pamięci jakiegoś śladu, który mógłby ją naprowadzić na
odpowiedź na to pytanie. Nic jednak nie znalazła. Była pewna, że
nigdy tego człowieka nie widziała i z pewnością nie byli
umówieni.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Nie byliśmy umówieni – potwierdził jej przypuszczenie nieznajomy
- nie zapomniałaś o żadnym spotkaniu. Ty przecież o niczym nie
zapominasz. Ja po prostu nigdy nie umawiam się na spotkanie z
klientami. Dostaję zlecenie i przychodzę. Dzisiaj przyszedłem po
ciebie.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Po mnie? Czy ja dobrze słyszę? Czy ja jestem aresztowana? Zapewniam
pana, że wszystkie papiery mam w porządku, uczciwie płacę wysokie
podatki i ZUS, nie sprzedaję kradzionych dzieł sztuki i nie
złamałam prawa w żaden inny sposób.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Oczywiście, że nie. Nic o tym nie wiem i właściwie nic mnie to
nie obchodzi, bo gdyby nawet, to i tak już nie ma żadnego
znaczenia. Wytłumaczę ci po drodze o co chodzi ale teraz musimy już
iść – nieznajomy podniósł się z fotela, podszedł do Anastazji
i lekko dotknął jej ramienia – jesteś gotowa?</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Nie, nie jestem gotowa – odepchnęła ze złością jego rękę –
to jakaś pomyłka, ja się nigdzie nie wybieram. Może to chodzi o
kogoś innego. Teraz to ja chciałabym zostać sama – powiedziała
zdecydowanym i nie uznającym sprzeciwu głosem i ręką wskazała
gościowi drogę do drzwi wyjściowych.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Nie możesz tutaj zostać – rozłożył bezradnie ręce- zrozum, ty
nie żyjesz. Właśnie odbył się twój pogrzeb, a ty wróciłaś na
chwilę do domu. Wszyscy wracają, tak już jest.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Jak to nie żyję? Jaki pogrzeb? Przecież wiedziałabym o tym –
krzyczała prosto w twarz nieznajomego – czy tak wygląda
nieboszczyk?- kilka razy energicznie uderzyła się w piersi obiema
dłońmi.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Tak – potwierdził całkiem spokojnie mężczyzna- dla mnie
wszystko jest oczywiste, a dla ciebie nie?</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Nie, dla mnie nie- zaprzeczyła spokojnym, ale zdecydowanym tonem-
poza tym ja kategorycznie nie zgadzam się być nieboszczykiem. Nie
życzę sobie być duchem, zjawą, cieniem a już z pewnością nie
trupem. Czy ty słyszysz jak to brzmi? Czy to określenie pasuje do
mnie? Powiedz tak szczerze, czy ktoś taki jak ja może nie żyć?
Tak, tak , wiem, znam twoje zdanie na ten temat. Logicznie rozumując
to ty pewnie masz rację, ale z drugiej strony nie możesz jej mieć,
bo to byłby kompletny absurd. Czy istnieje jakaś linia obrony,
którą mogłabym w tej chwili zastosować?</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wpatrywała
się uważnie w nieznajomego z nadzieją na uzyskanie odpowiedzi
dającej choćby cień szansy na zmianę jej obecnej sytuacji,
zakładając oczywiście, że jest ona rzeczywista.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Mężczyzna
, zniecierpliwiony już przeciągającą się ponad miarę dyskusją,
która według niego do niczego nie prowadziła, podszedł do
Anastazji, chwycił ją mocno za ramiona i dosyć brutalnie
potrząsnął, jakby chciał ją obudzić z głębokiego snu. Kobieta
była tak zaskoczona, że nie zareagowała, pomyślała tylko, że
skoro czuje potrząsanie i mocny uścisk jego dłoni, to martwa w
żadnym wypadku być nie może. Już miała wyrazić swój pogląd na
ten temat, gdy usłyszała zgrzyt klucza w zamku i drzwi wejściowe z
delikatnym skrzypieniem otworzyły się. </span></span></b>
</div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
I widzisz, co narobiłaś?- karcącym tonem nieznajomy zwrócił się
do Anastazji- nas już tutaj nie powinno być. To jest
niedopuszczalne tak wydłużać swój pobyt na tym świecie. To jest
bardzo, ale to bardzo niebezpieczne. Przynajmniej teraz zachowaj się
jak na ducha przystało i spokojnie ze mną odejdź.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Jeszcze tylko chwileczkę- spojrzała błagalnie swoimi jasnymi
oczami- tylko jedną małą chwilkę, ja muszę zobaczyć moje
dzieci. Jeżeli jest tak jak mówisz, to zapewne już nigdy ich nie
zobaczę. Nie zobaczę, prawda?</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Mężczyzna
nie potwierdził ani nie zaprzeczył. Rozłożył tylko bezradnie
ręce jakby mówił- a rób co chcesz, ale ja cię ostrzegałem, że
to jest niebezpieczne i tego się nie praktykuje. Nie wspomniał też
o tym, że on sam może mieć z tego powodu nieprzyjemności, bo
uważał, że nie wypada myśleć o sobie w takiej dramatycznej,
jakby nie było, sytuacji dla Anastazji. Dla niej jednak odpowiedź
na to pytanie nie była już potrzebna, ponieważ właśnie ich
zobaczyła. Wszystkich, których kochała. Być może nie wszystkich
jednakowo, ale wszyscy byli jej rodziną. Anastazja miała bardzo
rozwinięte poczucie własności. To jest moje i nie rusz tego. Moja
firma, mój dom, moja rodzina – to były słowa, które na zawsze
zagościły w jej słowniku i używała ich nader często. Jeżeli
tylko ktoś usłyszał takie słowo, nie śmiał się sprzeciwiać bo
groziło to przykrymi konsekwencjami z trwałym uszkodzeniem ciała
włącznie. Nic się w tej kwestii nie zmieniło nawet w tej obecnej,
dziwnej i poniekąd nieodwracalnej sytuacji.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Kiedy
jej bliscy weszli do pokoju ruszyła w ich kierunku, aby się
przywitać, uściskać dzieci i burknąć mężowi od niechcenia, że
znowu założył zły krawat. Nic tak nie doprowadzało Anastazji do
szewskiej pasji jak źle dobrany krawat. Zawsze sama wybierała i
nawet wiązała, bo przecież nikt nie potrafi zawiązać tak jak
trzeba, dokładnie i elegancko. Teraz jednak jej krytyczne i pełne
wyrzutu spojrzenie trafiło w pustkę. Nikt go nie odebrał, podobnie
jak nikt nie zauważył właścicielki tego spojrzenia. Dzieci
przeszły tuż obok niej, zupełnie nie wyczuwając jej obecności,
natomiast mąż uwolniwszy się z tego fatalnego, źle dobranego
krawata, zwrócił się do dzieci:</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Chcecie się czegoś napić?- powiedział to pewnie dlatego, że nie
wiedział o czym się rozmawia w takiej sytuacji, zwłaszcza z
własnymi dziećmi. No bo cóż tu można powiedzieć. No, jak tam?
Ładny był pogrzeb? Przecież to idiotyczne. A rozmawianie o czymś
innym, neutralnym zdawało mu się być nie na miejscu. Pierwszy raz
w życiu znalazł się w tak niezręcznej sytuacji. Nic dziwnego.
Anastazja była jego pierwszą żoną. Pierwszy raz był na pogrzebie
żony i pierwszy raz właśnie z niego wrócił do pustego domu. Do
domu, w którym nikt już nie będzie co kilka dni przestawiał
wszystkich mebli, nie będzie aranżował przestrzeni życiowej
wszystkim domownikom, dla ich wygody, dobrego samopoczucia i zdrowia
psychicznego, ale absolutnie bez ich zgody, a czasem nawet
akceptacji. Teraz mogli wejść i robić co tylko dusza zapragnie.
Mogli nabałaganić, mogli nie zdjąć butów, co zresztą uczynili z
wielką przyjemnością, mogli się ubrać nieodpowiednio do sytuacji
i nawet poprzekładać kolorowe poduszki z jednej kanapy na drugą,
na tę, do której one zupełnie nie pasują, co było absolutnym
gwałtem na poczuciu dobrego smaku i gustu. Mogli teraz bezkarnie
stać się przestępcami na polu sztuki użytkowej. Tylko dlaczego
ich to wcale nie cieszyło? To ich małe, powszednie marzenie było
zbyt drogo okupione i przestało mieć znaczenie. Prawdę
powiedziawszy już się przyzwyczaili. </span></span></b>
</div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Dobrze będzie –powiedział ojciec, widząc zatroskane miny dzieci.
Starsza, czternastoletnia dziewczynka ubrana w ciemną sukienkę i
ciemna przepaskę na złotorudych włosach, siedziała na kanapie i
wpatrywała się w swojego czarnego, lakierowanego bucika. Kiedy
usłyszała głos ojca, podniosła wzrok i spojrzała przed siebie.
Na ścianie naprzeciwko wisiał obraz, nieduży, w prostych
drewnianych ramkach. Kwiaty namalowane przez matkę. Utrwalony na
zawsze bukiet kwiatów, który Ludwika dostała od rodziców na swoje
czternaste urodziny. Zaledwie miesiąc temu. Tylko miesiąc, a
wydawało się, że to już taka daleka przeszłość. Ten obraz i
urodziny już zawsze będą należeć do czasów, kiedy matka jeszcze
żyła. Jej śmierć przedzieliła życie dziewczynki i całej
rodziny na dwie części. Przed i po. I tak już pozostanie. To jedna
z tych rzeczy, których zmienić nie można. Nie można ani naprawić,
ani zacząć od nowa. Ojciec podszedł do niej i delikatnie poklepał
ją po głowie, tak jak to robił zwykle po przyjściu z pracy, jak
to robił od lat. Nie zareagowała, dalej wpatrywała się w obraz.
Chłopiec, ośmiolatek z krótkimi, kręconymi, jasnymi loczkami
wiercił się niecierpliwie na fotelu, jakby czekał tylko kiedy
pozwolą mu z niego zejść. Spojrzał na ojca wielkimi, niebieskimi
oczami i zapytał nieśmiało:</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Tatku, a kiedy mam wróci?</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Mama nie żyje- wyjaśnił ojciec – przecież wiesz.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Wiem, ale kiedy przestanie?</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Siostra
oczywiście zaraz wyzwała brata od głupków i wyjaśniła mu, że
jak ktoś nie żyje to już na zawsze. A teraz tata pewnie ożeni się
drugi raz i ciebie oddamy do domu dziecka.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Mój
Boże, oni naprawdę myślą, że ja nie żyję!- przeraziła się
Anastazja. Muszę im powiedzieć, że się bardzo mylą. Przecież ja
tu jestem i nic się nie zmieniło a już z pewnością tatuś nie
ożeni się drugi raz. Co za pomysł! Przecież już ma żonę i
bardzo ją kocha. Słyszycie mnie?! </span></span></b>
</div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Spoglądając
raz na męża, raz na dzieci czekała na ich reakcje. Niestety żadnej
nie było. Nieznajomy, który w dalszym ciągu znajdował się w
pokoju, powiedział rzecz oczywistą, której jednak Anastazja nie
chciała przyjąć do świadomości.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Przecież oni cię nie słyszą. Ty już nie należysz do tego świata
i nie powinnaś w niego w żadnym razie ingerować. Nie wolno tego
robić.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
A co tam nie wolno – machnęła ręką Anastazja – a co mi teraz
możesz zrobić? Zabijesz mnie? Co się może stać?</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Ty jeszcze nic nie wiesz, nie znasz tamtego świata, a zapewniam cie,
że wiele może się stać, wiele dobrego i lepiej żebyś się tego
nie pozbawiała. – wyjaśnił. Anastazja puściła tę uwagę mimo
uszu, znowu tylko machnęła ręką i podeszła do synka. Uklęknęła
kolo fotela i przytuliła chłopca. Nie bój się mały – szepnęła
– jestem przy tobie i zawsze będę. </span></span></b>
</div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Tatku! – chłopiec zawołał ojca - tatku! Mama wcale nie umarła,
jest tutaj, wiem, że jest. Tatku, nie ma jej w kuchni? Czuję, że
tu jest.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Oczywiście, że jestem - zapewniła synka Anastazja - A gdzie
miałabym być?</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Chciała
jeszcze coś powiedzieć, ale nie zdążyła. Nieznajomy nie czekając
na jej przyzwolenie chwycił ją mocno za rękę i pociągnął za
sobą. Anastazja nie próbowała się sprzeciwić i całkiem
zrezygnowana poszła spokojnie za swoim przewodnikiem. Dokąd?
Wiedziała jedno. Pozna teraz wielką tajemnicę. Czy była jej
ciekawa? Trochę tak, jednak ostateczność tego poznania trochę ją
niepokoiła. A co będzie jeżeli tam mi się nie spodoba? Jeżeli
będę nieszczęśliwa? Co to będzie w takim razie za niebo? Jeżeli
idę do nieba. Rety! A może ja nie zasłużyłam na niebo tylko na
piekło? Przecież nie wiem jakie są kryteria przydziału do
konkretnej kategorii duchów, czy jak to się tam u nich nazywa.
Przebiegła myślą całe swoje dotychczasowe życie. Co ja myślę!
Całe życie. Ono się już skończyło i dalszej części nie
będzie, nigdy. Nie zawsze byłam dobra i uczciwa, to prawda. Ale
przecież nie ja jedna. Nie zrobiłam chyba nic tak złego, żeby
zasłużyć na piekło? Czy tam jest tak strasznie jak opowiadają?
Co za bzdura. Przecież nikt jeszcze nie wrócił z piekła, to skąd
ludzie mogą wiedzieć takie rzeczy? Strach ma wielkie oczy. Piekła
pewnie w ogóle nie ma.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Szli
dosyć długo. Początkowo ulica była zupełnie pusta. Po kilku
minutach zauważyła pojedyncze sylwetki ludzi . Potem było ich
więcej i więcej, tłum gęstniał, z trudem się w nim poruszali.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Kiedy
już Anastazji zdawał się, że ten tłum ludzi stratuje ją,
nieznajomy powiedział:</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Jesteśmy na miejscu. Teraz pójdziemy cię zarejestrować.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
Zarejestrować? – spytała zdziwiona - to w niebie też jest taka
biurokracja jak na ziemi?</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">-
A kto ci powiedział, że jesteśmy w niebie? – roześmiał się
nieznajomy - nic takiego nie istnieje. Jesteśmy w zaświatach, nie
ma tu żadnych podziałów na niebo czy piekło, nie ma ludzi
gorszych i lepszych, nie ma kary ani nagrody. Jest równość.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Anastazja
odetchnęła z ulgą. Tak to może być. Na równość się zgadzam.</span></span></b></div>
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">
</span></b>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">***</span></b></div>
Unknownnoreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-33351155238069972252013-01-29T15:52:00.000+01:002013-01-29T16:34:20.028+01:00Bokser i panna.<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">Znacie
Krystynę Pawłowicz? Znacie. No to posłuchajcie.</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">W
ostatnich dniach moje zdziwienie osiągnęło punkt kulminacyjny. Za
nim zaczyna się tak zwany wkurw totalny.</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">Kiedy
usłyszałam co na temat związków partnerskich i Anny Grodzkiej
mówi panna Pawłowicz ( tak nawiasem – moja rówieśniczka) byłam
w szoku. Kiedy szok minął zabrałam się za klepanie kotletów
schabowych. Każdy z nich miał twarz Krystyny. Tak tłukłam, aż
stały się przezroczyste. Trochę mi ulżyło.</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">Nie
wyobrażam sobie dyskusji o związkach partnerskich w sejmie, w
którym marszałkiem nie może być Anna Grodzka. Bo jest inna? Inna
od kogo? Czy inność jest niezgodna z konstytucją? Wychodzi na to,
że tak.</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">Krystyna
Pawłowicz patrząc na Annę Grodzką widzi mężczyznę. No i co?
Każdy widzi co chce. Może doktorzy habilitowani mają lepszy wzrok.
Co wynika z tego błyskotliwego spostrzeżenia? To mężczyźni nie
mogą być marszałkami sejmu? Mogą. Nie mogą reprezentować
narodu? Mogą. Podobnie jak kobiety. Może to również Anna Grodzka.</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">Gdyby
pani Krystyna powiedziała, że patrząc na Grodzką widzi wiewiórkę,
to można by się zastanawiać, czy taka wiewiórka może
reprezentować naród.</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">Dlaczego
Grodzka nie może reprezentować narodu? Bo była kiedyś mężczyzną?
</span></b>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">A
były alkoholik może? A cham może? A stara panna może?</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">Jeżeli
stara panna może wypowiadać się na temat jakichkolwiek związków,
uczuć, seksu jałowego czy też okraszonego skwarkami, to dlaczego
Anna Grodzka nie może reprezentować na przykład mnie? </span></b>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">No
tak. Bo Grodzka ma twarz boksera.</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">A
ktoś inny ma zeza, rude włosy, krzywy nos czy nogi, jest gruby albo
ma hemoroidy. To oni też nie mogą?</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">Przecież
jeżeli jakiś poseł nosi protezę , to nie znaczy, że reprezentuje
tylko szczerbatych!</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">Ja
rozumiem. Wolność słowa. Można powiedzieć wszystko, ale
niekoniecznie trzeba. Trochę kultury i wyczucia też by się
przydało. Tego jednak nie można wszczepić operacyjnie, a operację
zmiany płci można zrobić.</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">Możliwe
jest także podróżowanie w czasie, bo ostatnio jakaś wycieczka ze
średniowiecza nawiedziła nasz sejm.</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">Skąd
się biorą tacy ludzie? Aha, już wiem, z hodowli rydzyków. A
urodzaj tego roku wyjątkowy.</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-size: small;"><br /></span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">Może
niezbyt poważny ten tekst, ale przecież nie da się poważnie
komentować cyrkowego przedstawienia.</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">Czyż
nie?</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-53129925407764965792013-01-23T20:12:00.000+01:002013-01-23T20:12:07.702+01:00Współczuję... farsy
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie
znałam Jadwigi Kaczyńskiej. </span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wiem o Niej tylko tyle, ile
przeczytałam. </span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wierzę w to, że była wspaniałą matką, że
synowie ją kochali. Bardzo współczuję rodzinie.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie
była jednak jedyną matką na świecie. Tak, straciła ukochanego
syna. Moja babcia straciła dwóch synów, których też bardzo
kochała.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Każdy
z nas kocha swoją matkę. Ból po jej stracie jest ogromny. Jednak
jako dorośli ludzie, zdajemy sobie sprawę z tego, że taka jest
kolej rzeczy. Matki nie żyją wiecznie, niestety, a my nie stajemy
się nagle bezradnymi sierotkami i nikt nas tak nie traktuje.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Każdy
z nas stara się wyprawić matce jak najwspanialszy pogrzeb,
oczywiście w miarę naszych możliwości finansowych. </span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wszystko
jednak musi mieć swoje granice, bo po ich przekroczeniu ocieramy się
o śmieszność, która w przypadku tak poważnej uroczystości, tak
intymnej mimo wszystko, jest wysoce nie wskazana.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Widziałam
zdjęcia z pogrzebu Jadwigi Kaczyńskiej. </span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Muszę przyznać, że
rozmach tej uroczystości bardzo mnie zaskoczył, i to wcale nie
pozytywnie. </span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Liczba księży, których zliczyć nie sposób,
obowiązkowa obecność Rydzyka, przemówienie gospodyni z Plebanii (
której poglądy przyprawiają mnie o gęsią skórkę), tłumy
jakichś dziwnych ludzi spędzonych z całej Polski, naznaczonych
piętnem Radia Maryja – wszystko to sprawiło, że zmarszczki mi
się wyprostowały ze zdziwienia. </span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">A
wisienką na tym torcie był transparent, który zobaczyłam na
jednym ze zdjęć: <b>„Starachowice żegnają Pierwszą Matkę
Rzeczypospolitej”.</b> To się nadaje tylko do kabaretu. Cała powaga
uroczystości pryska jak bańka mydlana.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Szkoda.
To bardzo przykre, że z pogrzebu z pewnością dobrej kobiety i
kochającej matki zrobiono, może nie celowo, taką farsę.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Żal...</span></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-91945308717442233722013-01-21T19:43:00.002+01:002013-01-22T21:30:49.649+01:00Kalendarz świąt<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jestem
w takim okresie życia, w którym więcej się wspomina niż planuje.
Podobno nie należy się oglądać za siebie tylko patrzeć prosto w
przyszłość. Tak się jednak składa, że za mną pozostał kawał
mojego życia. Jak to porzucić? Zapomnieć? Pewnie, że nie. Jestem
babcią. Mam komu opowiadać o przeszłości, o swoim życiu, o
przodkach, snuć wspaniałe historie, prawdziwe, jednak z każdym
rokiem piękniejsze. </span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Doskonale
pamiętam opowieści mojej babci, które opowiadała mi przed snem.
Chciałabym aby moje wnuki też miały takie wspomnienia.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-vDpJ_LjDh1E/UP2Jsaa710I/AAAAAAAAAt8/NesPUPWGsEM/s1600/babcie+modified.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="242" src="http://3.bp.blogspot.com/-vDpJ_LjDh1E/UP2Jsaa710I/AAAAAAAAAt8/NesPUPWGsEM/s320/babcie+modified.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Verdana,sans-serif;">Na zdjęciu obie moje babcie. Pisałam o nich na moich blogach. Wystarczy poszukać :))</span></b></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-OsSs6zQmwIQ/UP2JwwIi-cI/AAAAAAAAAuE/CG4B0BYvpO0/s1600/moj+slub+modified.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://4.bp.blogspot.com/-OsSs6zQmwIQ/UP2JwwIi-cI/AAAAAAAAAuE/CG4B0BYvpO0/s200/moj+slub+modified.jpg" width="75" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wczoraj
minęła 35 rocznica mojego ślubu. Trudno uwierzyć. W dniu ślubu
nie wyobrażałam sobie, że można mieć 35 lat. A tu proszę,
zleciało jak jeden dzień.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wtedy
też była taka śnieżna i mroźna zima.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jechałam
do ślubu białym mercedesem mojego ojca.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Miałam
suknię wypożyczoną z wypożyczalni sukien ślubnych.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Miałam
buty pożyczone od mamy.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Miałam
męża pożyczonego od teściowej :)</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Byłam
młoda...</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Teraz
jestem babcią...i też jestem młoda. I mam dzisiaj święto!</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Świętujmy
więc i cieszmy się życiem</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
… <span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-size: small;">bo
następne święto, które szykuje nam los, to święto zmarłych.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-16889381348778521312013-01-19T19:47:00.000+01:002013-01-22T21:32:30.780+01:00Czy mnie jeszcze pamiętasz?<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">To
ja. Może trochę starsza, może trochę bardziej emerytka.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Próbuj<span style="font-size: small;">ę</span>
jakoś ogarnąć ten nowy świat, świat bez obowiązków, bez
awansów, zebrań, posiedzeń, wizyt w urzędach, premii, nagród.
Świat bez niedziel i świąt spędzonych nad papierami.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Mój
nowy świat jest tak wypełniony czasem, że się w nim zagubiłam.
Lewituję gdzieś w tej wolnej przestrzeni i nie mogę opaść na
ziemię.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jak
tu znaleźć wolną chwilę na pisanie bloga, kiedy wszystkie chwile
są wolne?</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ale
za to ile miejsca na myśli! Na obserwację świata! Odkryłam, że
świat jest piękny. Dopiero teraz. Może dlatego, że wzrok już nie
ten?</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zauważyłam
też, że można żyć bez pisania bloga.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ale
co to za życie :)</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dlatego
wracam!</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><b>A u mnie jeszcze święta :) </b></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-yBASmsKUy2k/UPrnWccQ_aI/AAAAAAAAAsI/7ESX0hK4xQA/s1600/choinka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://1.bp.blogspot.com/-yBASmsKUy2k/UPrnWccQ_aI/AAAAAAAAAsI/7ESX0hK4xQA/s200/choinka.jpg" width="186" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><b>Za oknem piękna zima... </b></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-UfOzEaBfcdM/UPrnku658BI/AAAAAAAAAsg/GkNtmzGKMO0/s1600/zima.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="175" src="http://2.bp.blogspot.com/-UfOzEaBfcdM/UPrnku658BI/AAAAAAAAAsg/GkNtmzGKMO0/s200/zima.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><b>Czasem świeci słońce...</b></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-FhnWBt1KWLM/UPrnf2P1ESI/AAAAAAAAAsY/9srF9gihW0Q/s1600/slonce.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="150" src="http://1.bp.blogspot.com/-FhnWBt1KWLM/UPrnf2P1ESI/AAAAAAAAAsY/9srF9gihW0Q/s200/slonce.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><b>I oczywiście, jak typowa babcia emerytka, zrobiłam górę faworków.</b></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-xciZ098Nj5g/UPrnbN-Zp7I/AAAAAAAAAsQ/AkGiUKdQITM/s1600/faworki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://2.bp.blogspot.com/-xciZ098Nj5g/UPrnbN-Zp7I/AAAAAAAAAsQ/AkGiUKdQITM/s200/faworki.jpg" width="150" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><b>Smacznego... oglądania :)) </b></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-38636709625323507382012-10-09T21:50:00.000+02:002012-12-03T19:29:38.566+01:00Makijaż i miotła.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="western" style="font-family: Verdana,sans-serif;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-size: small;">Zauważyłam
ostatnio,</span> <span style="font-size: small;">że mam więcej ochoty do roboty niż siły. Może to
dlatego, że od dawna nie miałam urlopu, że za dużo</span> <span style="font-size: small;">pracuje.
Miałabym ochotę przejść piechotą cały świat, wleźć na każdą
górę i przepłynąć każde morze. Ale czuję coraz częściej, że
jakaś nieznana siła wymieniła moje sprawne i młode ciałko na
obce, stare nieco i jakby mniej sprawne. Jak to się mogło stać, że
ja nic nie zauważyłam? Gdzie wtedy byłam? Jak można tak nie
dopilnować swojej, cennej jakby nie było, własności! </span></span></span>
</div>
<div class="western" style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0.5cm;">
<span style="font-size: small;">A
jeszcze nie tak dawno temu…</span></div>
<div class="western" style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0.5cm;">
<span style="font-size: small;">Przeprowadzka
mojej córki do nowego mieszkania była na półmetku. Na pierwszy
rzut oka jednak na to nie wyglądało. W moim mieszkaniu pełno
pudeł, zostawionych na przechowanie tylko na chwilę. Leżały już
dwa tygodnie. Oby tylko nie zadomowiły się na dłużej. Gustowną
dekoracją nazwać ich nie można nawet posiadając bardzo dużą
wyobraźnię. Ciągle wchodzą mi w drogę. Przemieszczają się
same, czy co?</span></div>
<div class="western" style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0.5cm;">
<span style="font-size: small;">Kiedy
już pomogłam w pakowaniu całego dobytku, przyszedł czas na
przygotowanie nowego mieszkania, ogarnięcia go chociaż z grubsza
aby można było wstawić tam meble, których u mnie w domu nie da
się przechować z braku miejsca. </span>
</div>
<div class="western" style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0.5cm;">
<span style="font-size: small;">Zawiozły
mnie dzieci do tego mieszkania, zaopatrzyły w niezbędny sprzęt
sprzątaczki i zostawiły samą. Och, przepraszam, nie samą tylko z
wnuczkiem. Pewnie dlatego, żeby mi się nie nudziło. Rzeczywiście,
przy sprzątaniu można umrzeć z nudów. Człowiek siedzi, ziewa i
czeka kiedy się to sprzątanie skończy! No, ale nic. Ze
wszystkim dam sobie radę. Jestem niezniszczalna i byle co nie
pozbawi mnie radości życia. </span>
</div>
<div class="western" style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0.5cm;">
<span style="font-size: small;">Przespacerowałam
się po mieszkaniu, obejrzałam wszystkie kąty i nie wiedziałam od
czego tu zacząć. Zastanawiałam się na stojąco, bo mieszkanie
puste, usiąść można było jeno na podłodze. Bałam się jednak,
że jak usiądę nie dam rady się podnieść. Trudno, posiedzimy
sobie kiedy indziej. Dobrze chociaż, że dzieci zostawiły mi
zgrzewkę wody mineralnej, z pragnienia więc im nie padnę. Wnuczek
pochodził po mieszkaniu, powyglądał oknem i zaczął się nudzić,
czyli babci przeszkadzać. A co, a po co, a dlaczego. Ja macham mopem
po podłodze a wnuczek śpiewa na głos piosenki, aż echo odpowiada
w pustym mieszkaniu. Dzieci z sąsiedztwa zauważyły, że ktoś się
wprowadza do mieszkania i przyszły w odwiedziny. Wywiązała się
intelektualna rozmowa między nimi a moim wnuczkiem. Następnym
etapem były śmiechy, żarty i wskakiwanie na parapet okna w kuchni.
Po dokładnym poznaniu się całego towarzystwa przyszła kolej na
zaproszenie gości do domu. I zaczęło się! Bieganie po pokojach,
trzaskanie drzwiami, tupanie, krzyki, piski, tarzanie się po brudnej
jeszcze podłodze. A w tym czasie ja spokojnie myłam okna. </span>
</div>
<div class="western" style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0.5cm;">
<span style="font-size: small;">Wprawdzie
pojawiła się na chwilę myśl o zbiorowym morderstwie, ale szybko
uleciała przez otwarte okno. Kiedy byłam już mało przytomna
ze zmęczenia i głucha od wrzasków, pojawił się zięć, aby
zabrać mamusię na przejażdżkę. Potrzebna była drabina
znajdująca się w jej mieszkaniu. Pojechaliśmy po drabinę.
Zmieściła się nawet w samochodzie. Zaczynała się w bagażniku a
kończyła na desce rozdzielczej. Na tylnym siedzeniu, pod drabiną
zmieścił się wnuczek. Na przednim siedzeniu ja, z lewej strony
przygnieciona przez drabinę a z prawej przyklejona do szyby
samochodu. Mogłabym wprawdzie otworzyć okno, ale wtedy głowa za
bardzo by wystawała i mogłoby mi ją urwać jakieś przydrożne
drzewo. Ale to i tak był luksus w porównaniu z tym co nastąpiło
później. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do sklepu po wykładzinę
do pokoju małego. Załadowało się ją do samochodu. Jak ulał
zmieściła się na drabinę. Trochę wprawdzie przeszkadzała przy
zmianie biegów, ale to nie problem. Miałam przecież wolną
lewą rękę, mogłam więc przytrzymywać w górze drabinę z
umieszczonym na niej wielkim zwojem wykładziny. A co mi tam! Nie
będę musiała już płacić za wizyty w siłowni. </span>
</div>
<div class="western" style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0.5cm;">
<span style="font-size: small;">Po
przyjeździe na miejsce udało mi się nawet wysiąść o własnych
siłach i dosyć szybko się wyprostowałam. Czas jednak, jak
wiadomo, jest rzeczą względną. Trzeba jednak przyznać, że
kosmetyki robią teraz rewelacyjne. Drogie, ale warte swojej ceny. Po
tych wszystkich przebojach wyglądałam świeżutko i promiennie,
jakbym przed chwilą zrobiła sobie makijaż. A wygląd dla mnie to
rzecz podstawowa. Młodsza już nie będę, ale mogę młodo
wyglądać. Amen.</span></div>
<div class="western">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-73199583824318856822012-09-23T16:55:00.000+02:002012-10-09T18:08:52.665+02:00Nie dla mnie sznur samochodów...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-KO0FCPqfanU/UF8ieKXTcOI/AAAAAAAAApc/o9nOnOg07eA/s1600/15365001.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://3.bp.blogspot.com/-KO0FCPqfanU/UF8ieKXTcOI/AAAAAAAAApc/o9nOnOg07eA/s200/15365001.jpg" width="150" /></a></div>
<br />
<div style="color: #0c343d; font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Dzisiaj,
jak w każdą niedzielę, wybrałam się rano do...sklepu. Mimo
usilnych starań ze strony słoneczka powietrze nagrzewało się
bardzo powoli. No cóż. Jesień, jesień już.</span></div>
<div style="color: #0c343d; font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Elegancko
ubrani ludzie wracali właśnie z kościoła, spacerkiem, dostojnie.
Celebrowali niedzielę. Dzieci biegały. Samochody śmigały za
miasto. </span>
</div>
<div style="color: #0c343d; font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">I
nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, najbardziej
ruchliwa ulica w mieście na moment zamarła. Na ułamek sekundy.
Zrobiło się cicho i pusto. Zobaczyłam całą ulicę aż po
horyzont. Widziałam białe pasy, strzałki, przejścia dla pieszych.
Widziałam jak ulica wznosi się miejscami i potem opada. Czyżbym
przeniosłam się w czasie do lat dzieciństwa? Ciche, senne
miasteczko, słoneczna niedziela. Po kocich łbach przetacza się
wolno furmanka, koła z metalowymi obręczami podskakują na
kamieniach, stukają końskie podkowy, czasem przejedzie jakiś
samochód budząc wielkie zainteresowanie dzieciaków.</span></div>
<div style="color: #0c343d; font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Tu
gdzie stoją wieżowce i pawilony handlowe były domki z ogrodami,
czerwone kamienice i drewniana chałupka zapadnięta głęboko w
ziemię. </span>
</div>
<div style="color: #0c343d; font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Po
drugiej stronie ulicy był kiosk Ruchu, w którym sprzedawała pani
Danusia. Tam mój dziadek kupował gazety i papierosy. Nieco dalej
stała przydrożna kapliczka. Tylko ona pozostała do dzisiaj. Tylko
na tym maleńkim skrawku ziemi nadal żyje przeszłość.</span></div>
<div style="color: #0c343d; font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Na
skrzyżowaniu w centrum miasta zmiana świateł. Ruszył sznur
samochodów, ulica zniknęła pod ich kołami. Wspomnienia uciekły
przed hałasem. Powróciłam tu i teraz.</span></div>
<div style="color: #0c343d; font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Jestem.
Nie mam jednak pomysłu na to moje tu i teraz.</span></div>
<div style="color: #0c343d; font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Jutro
nie muszę iść do pracy. Nie mogę iść do pracy. Już nie
pracuję. Dlaczego!</span></div>
<div style="color: #0c343d; font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Aha...emerytura...</span></div>
<div style="color: #0c343d; font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Czy
mogę sobie siarczyście zakląć? Już. Zaklęłam.</span></div>
<div style="color: #0c343d; font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Zaklnę
sobie jeszcze raz!</span></div>
<div style="color: #0c343d; font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Miłej
niedzieli:)</span></div>
<div style="color: #0c343d; font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-20362235424031628552012-09-20T23:42:00.000+02:002012-10-09T18:09:14.979+02:00Gadał dziad do obrazu a baba do lustra.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-fI6zqBiEdNM/UFuNTzdgO5I/AAAAAAAAApI/7EQWg0iHctk/s1600/audrey-hepburn-14.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://1.bp.blogspot.com/-fI6zqBiEdNM/UFuNTzdgO5I/AAAAAAAAApI/7EQWg0iHctk/s200/audrey-hepburn-14.jpg" width="144" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="font-family: Verdana,sans-serif;">
<span style="font-size: small;">Wszystkiego najlepszego z okazji
sześćdziesiątych urodzin – powiedziałam dzisiaj rano do swojego
odbicia w lustrze. Odbicie mrugnęło do mnie pięknie pomalowanym
okiem i uśmiechnęło się. Tak bez powodu, wbrew stojącej za moimi
plecami starości. Stała niedługo. Jak ją tylko zobaczyłam,
wzięłam za łeb i wyrzuciłam z domu.</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Odwiedził mnie dzisiaj jeszcze jeden
urodzinowy gość. Pani emerytura. Tej nie wyrzuciłam. Ktoś musi
mnie przecież utrzymywać. Tylko czy ta, która do mnie przyszła da
radę? Taka jakaś chudzinka.
</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Nie mogłabyś być taka jakaś...
większa?- spytałam nieśmiało. I zaraz mi się głupio zrobiło,
bo widzę, że bidula na palcach stoi i szyję wyciąga.</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Damy radę! Najwyżej sobie jakiegoś
sponsora znajdziemy. Albo pracę :)</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-47122444051009345072012-08-04T23:49:00.001+02:002012-10-09T18:09:36.272+02:00Dopóki ziemia kręci się...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-M8Nz2kY_Igk/UB2VS3aD46I/AAAAAAAAAoc/gZhiWqjCKro/s1600/240px-Marilyn_Monroe,_The_Prince_and_the_Showgirl,_2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-M8Nz2kY_Igk/UB2VS3aD46I/AAAAAAAAAoc/gZhiWqjCKro/s320/240px-Marilyn_Monroe,_The_Prince_and_the_Showgirl,_2.jpg" width="196" /></a></div>
<br />
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Praca, praca, praca. Z maleńką
przerwą na chorobę. Choroba przeszła – praca nie.</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Mam jeszcze kilka tygodni na zamknięcie
kilku spraw, dokończenie papierkowej roboty i przekazanie komuś,
komu zatrują życie, pozbawią spokoju w dzień i snu w nocy.
</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Nadchodzi czas, aby zastanowić się
nad przyszłością. Przygotować podwaliny pod spokojną i
szczęśliwą starość. Brzmi strasznie. Mogę oczywiście nie
myśleć o starości. Nie stanę się jednak przez to młodsza.</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Dzisiejsze 60 latki wyglądają
świetnie i czują się młodo. Oczywiście te, które o siebie dbają
i - nie oszukujmy się - te które na to stać. Mnie stać średnio.
Robię jednak co mogę, aby oszukać czas. Obawiam się jednak, że
on i tak zrobi swoje. Równo zamiata miotłą. I te dbające o siebie
i te zaniedbane.
</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Zanim jednak to nastąpi trochę sobie
pożyję. Będę uciekać przed tą miotłą jak długo się da. A
przecież ruch to zdrowie :)</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/eQ9geMUfjKY?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
</div>
Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-43497454063564270842012-07-30T20:58:00.000+02:002012-10-09T18:09:55.930+02:00Hamlet prowincjonalny...czyli aby być trzeba mieć czas.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-k_YJFwBiwbQ/UBbYIPbe3tI/AAAAAAAAAnw/vS7IvpdsTx0/s1600/Marilyn+Monroe+portraits+%284%29.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://4.bp.blogspot.com/-k_YJFwBiwbQ/UBbYIPbe3tI/AAAAAAAAAnw/vS7IvpdsTx0/s200/Marilyn+Monroe+portraits+%284%29.jpg" width="165" /></a></div>
<br />
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Mijają dni, mijają lata... a ja
ciągle spóźniona. Zawsze i ze wszystkim. Ja chyba nawet nie zdążę
się zestarzeć! Patrzę tak na moje koleżanki i wszystkie już
stare. A ja co? Jak zwykle spóźniona.</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Jak tam u Was z czasem? Jak planujecie
swój dzień, aby zdążyć ze wszystkimi obowiązkami? A
przyjemności?</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Dla mnie dzień jest za krótki. Noc
też.
</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Moja babcia zawsze mi mówiła: spiesz
się powoli. Chyba zbyt dosłownie zrozumiałam to przykazanie.
Spieszę się i spieszę a tu góra papierkowej roboty rośnie, góra
ciuchów do prasowania również, obiadu dzisiaj nie zdążyłam
ugotować. Lusterko już za mną biega i krzyczy: położysz wreszcie
tę farbę na siwe kudły! Pliki z rozdziałami powieści wyglądają
z laptopa i wypatrują leniwej autorki. Blogi zasnęły snem
kamiennym i lewitują gdzieś w wirtualnej przestrzeni w kierunku
wiecznego zapomnienia.
</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Jednego bloga przywróciłam już do
życia. Cieszył się, aż merdał ogonem :) Bardzo proszę,
zaglądajcie do niego, pogłaszczcie po główce, bo towarzyskie z
niego zwierzę.</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">W związku z bardzo bolesnym i
kontrowersyjnym przeżyciem, jakim jest osiągnięcie wieku
emerytalnego i wykopaniem na margines życia przez pracującą elitę,
będę miała więcej czasu na intelektualne zabawy. Może wreszcie
coś napiszę od początku do końca.</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Ale to jeszcze nic pewnego. Podobno
jakiś leń o mnie pytał, a taki jak się do człowieka przyczepi to
już nie popuści. Zwłaszcza jak wyżej wspomniany człowiek jest na
emeryturze.</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">A może ja się niepotrzebnie tak
martwię? Bardzo możliwe, że emerytura będzie głodowa i szybko
przeflancuje mnie do grona diabełków. A wtedy to już będę miała
duuuuuuużo czasu. Całą wieczność.</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Tylko wtedy, wydaje mi się, czas
przestanie istnieć. Jak wszystko pozostałe.</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">A może się zapętli i wszystko
zacznie się od nowa? Nie wiem.</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Jedno jest pewne. Nie chcę już nigdy
być księgową a główną w szczególności.</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">A kim chciałabym być? Wszystko jedno.
Chciałabym po prostu być.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-73933144605197233702011-12-05T20:06:00.000+01:002012-10-09T18:10:35.081+02:00Praca czyni mistrza.<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-qoamK01s8nQ/Tt0VLFo8XeI/AAAAAAAAAkY/pn4kGFj47kM/s1600/image_gallery.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="200" src="http://4.bp.blogspot.com/-qoamK01s8nQ/Tt0VLFo8XeI/AAAAAAAAAkY/pn4kGFj47kM/s200/image_gallery.jpeg" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Maria Dąbrowska (źródło: culture.pl)</td></tr>
</tbody></table>
Wpadłam na chwilę rozejrzeć się po starych kątach i zawiadomić, że żyję. <br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przebywam chwilowo w innym świecie, całkowicie przeze mnie wymyślonym. Tylko mi uszy wystają:)</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Każdego dnia moi bohaterowie mnie zaskakują, zmieniają nagle swoje decyzje, ot tak, bez powodu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Rzucają mi kłody pod nogi. Czasami je po prosty przekraczam, a czasem muszę wracać kilka stron do tyłu i poprawiać, zmieniać. Zmiany są niekiedy drastyczne. Książka, ze zwykłej opowieści o ludzkim losie zmieniła się w opowieść sensacyjną, a miejscami w thriller. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Główny wątek pozostał jednak ten sam, zyskał tylko inna oprawę. Cały czas chodzi o to samo. I to jest najważniejsze. Nie chciałabym, aby moja książka była jedną z tych, w których nie wiadomo o co chodzi, taką: ja wam pokażę makatkę nad rozlewiskiem:)</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Właściwie to wiadomo o co, o pieniądze.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ja i pieniądze, to dwa różne światy. Nie kontaktujemy się ze sobą, nie znamy się osobiście. Pieniądze nawet o mnie nie słyszały. Trudno, nie będę się narzucać.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
I tym optymistycznym akcentem kończę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wracam do pracy:)</div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-49149210391718877642011-11-15T21:32:00.000+01:002012-10-09T18:11:18.198+02:00Uwięziona w absurdzie... ludzkiego losu.<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-yceL76L_MKQ/TsLLSapT_eI/AAAAAAAAAhM/xeOh5iSXOxI/s1600/pawlik_samozw220.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-yceL76L_MKQ/TsLLSapT_eI/AAAAAAAAAhM/xeOh5iSXOxI/s320/pawlik_samozw220.jpg" width="208" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Magdalena Samozwaniec i Maria Pawlikowska-Jasnorzewska</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Tak z dnia na dzień żyję sobie. Coś tam piszę, coś czytam. Jestem.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Czasem mnie coś boli, czasem jestem głodna, czasem mnie coś wkurzy. Ruszam się w razie nagłej potrzeby. Znaczy się podstawowe oznaki życia wykazuję. Ale co to za życie. Jałowe jak gaza opatrunkowa. Dusza umiera z głodu inspiracji, wrażeń, piękna, sztuki. Spragniona uczty duchowej, wielkiego intelektualnego żarcia.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Dopadł mnie kryzys finansowy na miarę europejska, żeby nie powiedzieć grecką.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Księgarnie oglądam tylko przez szyby wystawowe. Drzwi teatru, kina, filharmonii zamknięte dla mnie na głucho. Tylko pieniądze otwierają te wszystkie drzwi, są magicznym kluczem do świata sztuki.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Jedyne bogate życie dostępne dla mnie w tej chwili, to życie wewnętrzne. </span> </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Tylko, czy ja jestem żółw, żeby życie spędzać w skorupie?</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Popijam więc kawę ze śmietanką i piszę. Materializuję to moje życie wewnętrzne aby mi się skorupa nie przepełniła i nie eksplodowała z hukiem.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Czekam na lepsze czasy.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Czekam na Godota.</span></div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-45619428449367863942011-10-14T20:25:00.000+02:002012-10-09T18:13:31.445+02:00Poszukiwany, poszukiwana.<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-VHNJoV9CxLc/Tph9kzyoxRI/AAAAAAAAAcU/V7KLulNyfjg/s1600/magdalena_samozwaniec.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="200" src="http://1.bp.blogspot.com/-VHNJoV9CxLc/Tph9kzyoxRI/AAAAAAAAAcU/V7KLulNyfjg/s200/magdalena_samozwaniec.jpg" width="153" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Magdalena Samozwaniec</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Cicho, niezauważalnie, bezlitośnie mija życie.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Człowiek coś robi, gdzieś wychodzi, wyjeżdża, czymś się martwi, żyje stale w czasie teraźniejszym.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Tylko lustro przypomina, że jednak istnieje czas przeszły. A czas przyszły tylko powiększa przeszłość. Z każdym dniem, każdą godziną.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Po co to piszę? Bo się na chwilę zatrzymałam w biegu.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zmęczenie materiału. Pustka. Zwątpienie w sens wszystkiego co robię.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Tym bardziej, że ostatnio nic nie robię.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">W dawnych czasach człowiek piszący otoczony był stertami kartek, brulionów, maszynopisów. Teraz wokół mnie pustka. Wszystko co napisałam upchane jest w maleńkich plikach w moim komputerze. Nie mają zapachu papieru, kurzu. Nie szeleszczą. Nigdy nie pożółkną. Nigdy też, choćby bardzo chciały, nie będą rękopisami.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Przeglądałam właśnie te pliki. Mnóstwo tego. Jakieś urywki, jakieś początki bez końca. Jakieś zakończenia bez początku. Pomysły były dobre, jednak po kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu stronach wątek gdzieś się ulatniał. Pojawiał się mur nie do pokonania. Jednym słowem: żarło, żarło aż zdechło. </span></span> </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie twierdzę, że jestem w tym względzie jakimś wyjątkiem i kompletnym beztalenciem. Taka głupia to ja nie jestem :) Tylko tak mi się jakoś żal zrobiło tych moich pomysłów. Takie porzucone, zapomniane. Chyba zasługują na drugą szansę. Postanowiłam się nimi zająć, odkurzyć je, przeprosić. Może jednak urosną do rozmiarów przynajmniej opowiadania?</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jest tylko małe ale. Wena.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Wena nie ma kształtu, koloru ani zapachu. Nie można jej dotknąć ani złapać za ogon czy za rogi. A może jednak ma skrzydła? To by wiele wyjaśniało. Odleciała.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;">Tylko ciekawa jestem do kogo...</span></span></div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1233767984251427527.post-71505356025011917942011-09-17T23:28:00.000+02:002011-09-17T23:28:44.777+02:00Zagubiony smak dzieciństwa<div style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Nie pamiętam smaku mleka z butelki, kaszek ani zupek jarzynowych, ale z czasów najwcześniejszego dzieciństwa pamiętam smak rumianku podawanego mi na małej srebrnej łyżeczce. </span></span></div><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"> </span></span><div style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Dlaczego zapamiętałam właśnie to? Nie wiem. Jeszcze dzisiaj widzę tę łyżeczkę i mieniący się złoty płyn. I ten smak! Dzisiaj nie lubię rumianku jak i pozostałych ziółek.<br />
To zadziwiające, jak niektóre nieistotne w gruncie rzeczy szczegóły z dzieciństwa pozostają w pamięci, a inne ulatują w niebyt.<br />
Z późniejszego dzieciństwa pozostał mi w pamięci niepowtarzalny smak tapioki na mleku, którą nas karmiono co rano. To był smak, którego już nigdy nie udało mi się odnaleźć. Czy ktoś wie gdzie można kupić tapiokę?</span></span></div><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"> </span></span><div style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span><br />
Jest niedziela, wczesny ranek. Zrywamy się z łóżek i pędzimy do kuchni. Tam przy piecu, takim prawdziwym węglowym, gospodarzy już mój ojciec. Przygotowuje tradycyjne niedzielne danie, nazwane przez niego "cosik". Był to po prostu sos z cebuli. Ojciec przygotowywał go jednak z takim namaszczeniem, że stawał się potrawą marzeń. Cebula pokrojona w piórka dusiła się w rondelku, na tłuszczyku. Przypuszczam, że był to niezdrowy smalec. Ale co za zapach! Potem dodawano zasmażkę, przyprawy, kwasek cytrynowy. Całą kuchnię wypełniał ten niedzielny zapach, bez którego nie warto było wstawać a niedziela zostałaby odwołana.</span></span></div><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"> </span></span><div style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span><br />
Najwspanialsze ciasto drożdżowe piekła moja babcia. Na to ciasto jechaliśmy do Sosnowca. Dziadkowie mieszkali w Milowicach w prawdziwym "familoku", cudownym miejscu mojego dzieciństwa. Duża kuchnia, piękne, obszerne pokoje, komoda pełna tajemniczych przedmiotów, stary barometr wiszący na ścianie, szafa z odświętnym górniczym mundurem dziadka. Najpiękniejsza była czapka z ogromnym pióropuszem, którą dziadek pozwalał nam czasem dotknąć. Na pięknym rzeźbionym biurku leżał jeszcze jeden przedmiot, który każde z dzieci pragnęło choć przez chwilę potrzymać w rękach. To był klarnet, na którym dziadek grał w górniczej orkiestrze. Oderwać wzrok i ręce od tych skarbów można było tylko wtedy, gdy z kuchni doleciał zapach pieczonego ciasta. Pachniało jak żadne inne na świecie. Ciasto było cieniutkie a na wierzchu ogromna ilość słodziutkiej i chrupiącej posypki. Jeszcze w tej chwili czuję jego smak!<br />
Ciastem, które przypomina mi dzieciństwo, jest makowiec pieczony na święta Bożego Narodzenia. </span></span></div><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Verdana,sans-serif;"> </span></span><div style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span>Kilka dni przed świętami mieliśmy już ferie szkolne i uczestniczyliśmy w przygotowaniach wypieków. Najwcześniej trzeba było przygotować mak. Zalewało się go wrzątkiem wieczorem aby rano można było przekręcić przez maszynkę. Maszynka była przedwojenna, specjalnie przeznaczona do kręcenia maku na miazgę. Kręciło się ten mak godzinami a na podłogę kapało mleczko makowe. Zbieraliśmy je potajemnie i wypijali. Co takiego dobrego było w tym mleczku i maku, takim jeszcze nie przyprawionym? Wiem jednak, że w tamtych czasach za ten smak człowiek dałby się pokroić. Kiedy już na stole stały kopiaste michy maku zabierano się za wyrabianie ciasta, które pachniało prawdziwą skórką pomarańczową. Podkreślam to specjalnie, bo w tamtych czasach zapach i smak pomarańczy był luksusem i dostępny był tylko w święta. Upieczone ciasto układano na stole i przykrywano ściereczkami. Niezbędny był też strażnik w postaci mamy lub babci, ponieważ dzieci kręciły się w niebezpiecznej odległości, zaopatrzone w noże schowane za plecami. Mimo tych zabezpieczeń i wyjątkowych środków ostrożności do świąt nigdy nie uchowały się te makowce w całości.<br />
Zdarzyły się jednak pewnego roku takie święta, w czasie których makowce leżały sobie spokojnie i chętnych do ich jedzenia szukać trzeba było ze świecą. Do naszego domu ze świąteczną wizytą wybrały się mrówki, podobno faraona. A jak wiadomo mrówkę od ziarenka maku odróżnić nie łatwo, nikt tego nie próbował.</span></span></div>Unknownnoreply@blogger.com5