Bardzo rzadko zdarza mi się usnąć w godzinach popołudniowych. Dzisiaj jednak tak się stało. Pewnie to wina typowo listopadowej, późnojesiennej szarugi za oknem.
Sen miałam dziwny. Nie pierwszy taki.
Śni mi się jakieś dziwne miasto, nieznane domy, w których nagle się znajduję. Jedne są piękne inne w stanie ruiny. Zmieniają się miasta, domy, mieszkania, ulice, widok za oknem. Niezmienny jest tylko mój pobyt w tych miejscach. Odnoszę wrażenie , że to nie jest mój czas, nie mój świat. Dlaczego jednak wszyscy w koło twierdzą, że ja tam właśnie mieszkam? Miejsca, które odwiedzam są mi znajome, ale nie wiem skąd. Zdaje mi się, że już je kiedyś widziałam, że kiedyś tam byłam. Ale kiedy? Wszystkie te miejsca są jakby zagubione w czasie. Istnieją poza czasem.
Dlaczego ja do nich stale wracam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz