Już nie raz mówiłam sobie: babciu droga, nic nie planuj bo i tak stado okoliczności obiektywnych stratuje twoje plany.
Dzisiaj miałam wysyp gości. Oczywiście niespodziewanych. A już byłam gotowa do wyjścia z domu. Nie zdążyłam:-)
Jeden z gości, zięciem zwany, stwierdził, że w taki ładny dzień to on by w domu nie wytrzymał.
Odpowiedziałam grzecznie i zgodnie z prawda, że ja też nie, gdyby nie nagłe wizyty obcych.
A tu dzień coraz krótszy, trzeba chwytać każdą chwilę światła słonecznego. Depresja jesienna czai się za zasłoną wcześnie zapadającego zmroku. Można jej nie zauważyć. A taka jak się przyczepi to do wiosny nie odpuści.
Znalazłam dzisiaj na ulicy 100 złotych. Podniosłam i schowałam. Ulica była pusta, nie było komu oddać. Wiem, że ostatnio narzekałam na brak pieniędzy, ale żeby zaraz stówka spadła mi z nieba- tego się nie spodziewałam.
Mam lekkie wyrzuty sumienia, że sobie przywłaszczyłam, ale co miałam zrobić?
Zostawić? Dla kogoś innego? Szukać właściciela? Ale jak?
Przypuszczam, że wielu ludzi przyznałoby się do tych pieniędzy, a ja nie byłabym w stanie sprawdzić czy mówią prawdę.
Nie miała baba kłopotów, to znalazła stówkę :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz