wtorek, 29 grudnia 2009

Sylwestrowe dylematy

Po świątecznym lenistwie wracam do codziennych obowiązków. Przyznam, że niechętnie. Pocieszam się tylko tym, że za dwa dni sylwester.
Tylko czy ja się słusznie cieszę? Na wielki bal się nie wybieram, prywatki emeryckiej w domu nie urządzam, nie znalazł się ani jeden samotny dziadek, który zaprosił by mnie na zabawę. Może to i lepiej, bo co to za zabawa z dziadkiem :-)
Syn wybiera się na kilka dni do Wiednia, córka spędzi ten dzień z dziećmi, były mąż jak zwykle opije się jeszcze z samego rana. Więcej kandydatów do towarzystwa jakoś nie widzę. Spędzę więc ten wyjątkowy wieczór sama. W domu.
Szkoda tylko, że nasza telewizja nie przewidziała programu dla takich dziwaków jak ja. Przecież nie będę słuchała zwariowanej ,tanecznej ,nowoczesnej muzyki przez kilka godzin, siedząc w fotelu. Zatańczyć mogę jedynie z miotłą.
Jakie to szczęście, że umiem czytać :-))
A czytać będę to:



Chociaż wolałabym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz