środa, 14 kwietnia 2010

Bohaterowie chwili...

Kiedy w sobotę, oglądając jakiś film w telewizji, popijając poranną kawę, zauważyłam na ekranie pasek z wiadomością o katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem, byłam przekonana, że chodzi o samolot prezydenta Rosji.
Zapomniałam zupełnie o planowanej uroczystości w Katyniu i nawet przez myśl mi nie przeszło, że może chodzić o nasz samolot.
Kierowana ciekawością przełączyłam jednak program na kanał informacyjny.
I wszystko stało się jasne.
Wypadki samolotowe są straszne. Zniszczenia i obrażenia ludzi nieporównywalne z żadnym innym środkiem lokomocji. Dlatego boję się latać.
Tragedia dla rodzin ofiar ogromna. Moje współczucie dla nich wielkie.
Czarna rozpacz jednak mnie nie ogarnęła. Nie znałam tych ludzi osobiście. Mało o nich wiedziałam, polityka nie jest moją ulubioną dziedziną życia.
Od kilku dni jednak jestem zmuszana do przeżywania tej tragedii na okrągło.
Czuję taki przesyt informacji o tragedii, o ludziach, którzy tam zginęli, o prezydencie. Przesyt obrazów z miejsca tragedii, tych samych, powtarzanych bez końca. Powietrze wokół mnie aż gęste od wysyłanych emocji.
Aby uniknąć uduszenia, przestaję oglądać telewizję.
W piątek kupiłam jak zwykle „Newsweek”nr 15 z datą 11 kwietnia 2010 roku. Za całe 5 złotych.
Tak się złożyło, że zaczęłam go czytać dopiero w sobotę. Interesowały mnie zwłaszcza artykuły o Katyniu.
Na stronie 30 natrafiłam na tekst pod tytułem „ Prezydent zawiedzionych nadziei” „ Głos oddany na Lecha Kaczyńskiego to głos stracony, cała waleczność braci Kaczyńskich wyczerpała się w walce z kartoflanymi karykaturami” itd., itp...
Czytając ten artykuł słyszałam w telewizji o wspaniałym prezydencie, mężu stanu, którego opłakuje cały naród. Łzy się leją, znicze palą. Cała Polska oddaje hołd dzień i noc. Padają słowa wielkie.
I ja teraz nie wiem. To my mieliśmy dwóch prezydentów? Tak skrajnie różnych?
Słysząc o pomyśle pochowania prezydenta na Wawelu, przypomina mi się od razu fragment filmu”Sami swoi”, w którym Pawlak tak pięknie opowiada o polskich cmentarzach, o brzózkach, słowikach i bzach.
Zamiast tego prezydent będzie miał zimne, ciemne lochy i ciszę.
Przerost formy nad treścią.
Wawel to brzmi dumnie. Można stracić głowę, zwłaszcza w obliczu tragedii i wpaść na taki pomysł. Jak widać, nie wszystkie pomysły należy realizować. Można niechcący zrobić krzywdę komuś, kto już nie może o niczym decydować.

10 komentarzy:

  1. Mądry i stonowany komentarz. Takich mi w tych dniach brakuje, smutek i żal przerodził się w groteskę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też już się przejadło...

    OdpowiedzUsuń
  3. Od lat najmłodszych wymyślałam sobie, że pewien skromny cmentarzyk w małej miejscowości, o którym zamarzyłby niejeden romantyk, jest najlepszym miejscem do złożenia kości. Cudny, zadrzewiony, piękny park.
    Kiedy proboszcz wygolił ten cudny, wiekowy park, bo ludziom przeszkadzało, że drzewa niszczą bogate marmury, powiedziałam brzydki wyraz -... dość. Choćby i na łące....
    Jakie to ma znaczenie dla tych umarłych....

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem mocno zdegustowana tym medialnym, namolnym szumem, ustawianiem żałoby, ludzką obłudą.Wygląda na to,że wystarczy spektakularnie umrzeć, by z miernoty stać się bohaterem i nagle nabyć przymiotów, których nie posiadało się za życia. A pomysł złożenia pp.Kaczyńskich na Wawelu uważam za profanację tego miejsca- to miejsce spoczynku królów i bohaterów narodowych. To zwykła megalomania.Córka zmarłych chciała,by byli pochowani na warszawskich Powązkach. Ogromnie mi żal tych wszystkich, którzy zostali nagle osieroceni, osamotnieni.Rozumiem ich ból i cierpienie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przesyt, brak umiarkowania... i te krokodyle łzy. Bryyyyyyyyy. Niech to się już skończy!

    OdpowiedzUsuń
  6. tak, ja też marzę o normalności

    OdpowiedzUsuń
  7. Anabell profanacja, megalomania, miernoty - mocne słowa i kompletnie niepotrzebne w obliczu nieszczęść tych ludzi.
    Każdy inteligenty człowiek może wyłapać kontekst wypowiedzi bez wielkich, w sumie obraźliwych słów. Dlatego bardzo cenię sobie wypowiedź madame.
    Człowiek kulturalny jest w stanie wyrazić swoje poglądy zdecydowanie, ale zawsze biorąc to pod uwagę, że ktoś inny może być innego zdania.
    Słowa niepotrzebnie mocne budzą mój sprzeciw. Czuję się dotknięta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam wrażenie, że ci co decydują mają Polaków, ich świętości i ideały w "głębokim poważaniu". Przed nami Nowe. Poszerzmy horyzonty.

    OdpowiedzUsuń
  9. media chyba odniosły odwrotny skutek od zamierzonego. to już któraś z kolei deklaracja o nieoglądaniu tv i niesłuchaniu radia. ja też przestałam wczoraj. przestałam, bo zamiast zwyczajnego współczucia i zadumy zaczynałam dostawać szewskiej pasji, że w ogóle do tego wszystkiego doszło. :(

    OdpowiedzUsuń
  10. zdecydowanie się z Tobą zgadzam...
    są pewne granice...

    OdpowiedzUsuń