Jestem zasypana trumnami. Przygniata mnie ich ilość.
Oglądam uroczystości powitania ofiar tragedii. Przyznam uczciwie, nie czuję wielkiej żałoby.
Towarzyszy mi smutek i wielkie wzruszenie.Udziela mi się ten podniosły nastrój.
Nie można się jednak wzruszać bez końca.
Jedna trumna, druga trumna, trzecia, trzydzieści trumien. Zaczynam się przyzwyczajać do ich obecności. Trumny w Pałacu Prezydenckim, w Belwederze, na Torwarze.
W pewnym momencie przestaje to robić na mnie wrażenie. Zupełnie jak na wojnie.
Stało się chyba coś niedobrego...
Zaskoczył mnie również prywatny charakter pochówku prezydenta. Dlaczego nie jestem godna iść w kondukcie pogrzebowym mojego prezydenta? To, że nie zamierzałam tego zrobić, nie zmienia faktu.
Publiczne wystawienie ciał, powszechna i wielka żałoba, masowe odwiedziny i hołd składany przez naród. Podkreślanie tego na każdym kroku. I nagle co się zmienia? Prezydent staje się osobą prywatną, posiadającą tylko rodzinę?
Pochówek na Wawelu nie powinien być ceremonią prywatną i rodzinną. Bo nie jest to miejsce prywatne, nie jest zakupionym na własność grobowcem od którego innym wara.
Szkoda, że tak się to wszystko wymknęło spod kontroli i poszybowało w kierunku farsy, zakpiło ze szczerych ( mam nadzieję)uczuć rodaków.
Żal...
Szczerze mówiąc mam dość... Tej szopki...
OdpowiedzUsuńZ Wielkiej Tragedii uczynili Wielki Cyrk...I tyle, niestety..
OdpowiedzUsuńJa pomilczę, bo nie wiem co powiedzieć...
To mnie po prostu przerosło... Widowisko.
OdpowiedzUsuńtak, mnie to też przerasta już; w przyszłym tygodniu same pogrzeby...
OdpowiedzUsuńWiele trumien, bo wiele ofiar...
OdpowiedzUsuń