czwartek, 8 kwietnia 2010

Instytucja cudu, czyli jak lekarstwa zmieniają widzenie świata.


Kiedy choruje ciało, dusza zaczyna krążyć wokół spraw wiary, świętości i cudów. Pewnie chce być gotowa, w razie czego...
Nie znam się na religii, zwłaszcza katolickiej. I wcale nie chcę tego stanu zmieniać. Nie czuję takiej potrzeby.
Wierzę czy nie, mam jednak jakieś poglądy dotyczące tego tematu. Są to moje poglądy i nie muszą być ani słuszne, ani mądre.
Słyszałam ostatnio wypowiedź kobiety, lekarki,która nie była w stanie pomóc swojej ciężko chorej córce. Kobieta powiedziała: może byłam za mało religijna?
Jak można być za mało religijnym? W jaki sposób można starać się być bardziej religijnym? Bardziej wierzącym? Na siłę? Czy to będzie szczere i uczciwe?
I czemu, czy komu by to miało służyć? Przecież chyba Bóg nie wymaga takiego fałszu.
A w tym konkretnym przypadku byłyby to bardzo egoistyczne starania. Jeżeli będę bardziej wierzyć, uratuję swoje dziecko. Coś za coś?
Czy jest w ogóle jakaś miara religijności czy wiary? Kiedy jest zbyt mała? I jakie konsekwencje będziemy musieli ponieść?
Jak można zmierzyć i ocenić tak delikatną materię?!
W przypadku tej kobiety nie zdarzył się cud. Dlaczego?
Cuda są wybiórcze?
Tysiące ludzi modli się o cud uzdrowienia.
Jeden z nich zostaje uzdrowiony. Cud. Staje się to najczęściej za wstawiennictwem jakiegoś świętego lub kandydata na świętego.
Dlaczego wstawił się właśnie za tym człowiekiem? Tylko za tym jednym?
I dlaczego Bóg potrzebuje takiego wstawiennictwa?
A może to jest po prostu przypadek? Ale czy to możliwe, aby coś tak wspaniałego jak cud było dziełem przypadku?
Czy w takim razie ktoś śmiertelnie chory wyzdrowiałby nawet wtedy gdyby nie szukał pomocy u sił wyższych?
Wyzdrowienie niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia jest cudem.
Ale czy my wiemy już wszystko o chorobach?
Tak jak chorują komórki naszego organizmu zaatakowane przez nowotwory, tak samo komórki rakowe, w niezmiernie rzadkich przypadkach też mogą zachorować. Mogą mieć jakąś wadę, której nie znamy, i po prostu giną. Przestają się rozwijać.
Może tak być? Może.
To jak to w końcu jest z tymi cudami?
Dlaczego nie może być tak jak w moim ulubionym filmie "Zielona mila"?
Nie wiem. Ale ja w ogóle mało wiem...
Jednak analizowanie, badanie cudu przez specjalne bardzo poważne komisje wydaje mi się nieco niepoważne. I chyba niepotrzebne.
Jeżeli zdarzył się cud, należy się z tego cieszyć. Po co sprawdzać, analizować, opisywać, przesłuchiwać świadków? Po co?
Nawet jeżeli jakiś święty człowiek przyczynił się do tego cudu, to wydaje mi się nie po to, żeby mieć z tego jakieś korzyści, choćby w postaci kanonizacji.
Mimo wszystko jednak wierzę w cuda. W coś trzeba przecież wierzyć...

15 komentarzy:

  1. Wiesz.... wierz!:)

    I niech się stanie...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuda badają, ale nie dlatego, żeby je wykluczyć, ale żeby je potwierdzić. Cud musi być zjawiskiem niewytłumaczalnym racjonalnie, a więc racjonalne przesłanki podczas prac badawczych należy wykluczyć. Tak bada się cuda podczas procesów kanonizacji świętych.
    Jestem zdania, ze nic się nie dzieje przypadkiem. Wszystko dzieje się zgodnie z określonym planem "Demiurga", który to sam tylko zna swoje zamierzenia i cele. Dlatego nie warto rozważać tego, że innym cuda się trafiają, a innym nie.
    Wiadomym jest, że w chwilach strasznych, trudnych i beznadziejnych, w człowieku budzi się pretensja, żal do Boga, czasem nawet całkowite odwrócenie.
    Czasem jednak dochodzi się do wniosku, że coś złego, co wydarzyło się w naszym życiu, nie działo się przypadkiem, a było zamysłem wyższej, niepojętej dla nas myśli.
    Wiara często wystawiana jest na próbę złych chwil w życiu.
    I cóż my mamy do gadania:
    "Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba".

    Wierzę w cuda, tak jak Ty...

    OdpowiedzUsuń
  3. tak, w cuda wierzę, ale Twoje pytania o religijność są dla mnie za trudne; stawiam sobie podobne i póki co nie znajduję odpowiedzi, mimo że jestem z tych bardziej w szufladzie z napisem "chrześcijaństwo"

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się ,że za jakiś czas, to co dziś nazywamy cudem znajdzie wyjaśnienie naukowe.Nie znamy wciąż dokładnie mocy działania naszego mózgu, a udowodniono już,że mogą nastąpić samowyleczenia spowodowane bardzo wysokim stopniem koncentracji pracy naszego mózgu.Wciąż nie znamy przyczyn powstawania niektórych schorzeń, wciąż nie znamy wielu leków.Jestem ateistką z punktu widzenia kościoła i w cuda raczej nie wierzę.Nie odpowiada mi pogląd,że ktoś lub coś rządzi mną bez mojej zgody i wiedzy.Nie satysfakcjonuje mnie rozgrzeszenie mego działania na zasadzie "Bóg tak chciał, więc byłam bezsilna". Stopień religijności i wiary naszego społeczeństwa dałby się zmierzyć wtedy, gdyby każdy wierzący musiał płacić podatek na utrzymanie Kościoła.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Zielona mila" świetny film :) dla mnie ten temat jest zbędny. Odpowiedzi na pytania rzadko komuś coś dają...
    W dzisiejszych czasach religia jest dla mnie sektą... ludzie chcą się pokazać w kościele bo tak wypada... nie mówię, że wszyscy, są tacy co wierzą i chcą. Według mnie to utrudnianie sobie życia w imię niczego...

    OdpowiedzUsuń
  6. Trudny temat, wedlug mnie wiara a religijnosc to dwie rozne i czesto zaprzeczajace sobie zjawiska. Anabell wspomniala o sile mozgu i z tym sie zgadzam, ze czlowiek moze gleboka medytacja wiele zrobic. Sila dzialania afirmacji tez jest znana. Czy to sa cuda? jesli tak, to w takie cuda wierze.

    OdpowiedzUsuń
  7. ooopss mialo byc "dwa rozne" a nie "dwie rozne":(

    OdpowiedzUsuń
  8. IDA - staram się wierzyć, bardzo się staram :)

    OdpowiedzUsuń
  9. MOTA- Wiem, że bada się cuda aby je potwierdzić. Jeżeli jednak wykluczenie nie wchodzi w grę...to potwierdzenie powinno być automatyczne. Po co w takim razie badać? Wiem, czepiam się, ale taka już moja natura. Od dziecka byłam przekorna :) A najbardziej nie mogę się pogodzić właśnie z tym z góry określonym planem. No bo jak? Dlaczego ktoś czy coś, jakaś siła może zaplanować tragedie, nieszczęścia i choroby? Niech się dzieje wola nieba? Dlaczego taka wola? Czemu to ma służyć?...

    OdpowiedzUsuń
  10. Anna - bo w tym temacie niestety jest więcej pytań niż odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  11. anabell - podzielam pogląd w całej rozciągłości:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mała Mi- oczywiście, że szukanie odpowiedzi na te pytania ma sens jedynie filozoficzny. Człowiek jednak to taka dziwna istota, że lubi zadawać pytania nawet wtedy gdy odpowiedzi nie zmienią niczego. Rozważania tego typu ćwiczą umysł. Sprawny umysł jest na wagę złota, zwłaszcza gdy cała reszta organizmu odmawia posłuszeństwa :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Stardust - tak, masz racje. Wiara i religijność to dwa różne zjawiska. W pierwotnej wersji mojej notki napisałam o tym sporo, jednak potem usunęłam, bo notka wydłużyła mi sie do rozmiarów niestrawnych dla czytelnika :) Też uważam, że siła mózgu, psychiki ludzkiej jest nie do przecenienia. Ja na tym bazuję całe życie. Mam to po babci:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czesto nie zdajemy sobie sprawy jaki potencjal tkwi w nas samych.
    No coz, religie wypaczyly pojecie Boga, sily wyzszej jakkolwiek to nazwac,
    To my sami jestesmy odpowiedzialni za cuda.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  15. Madame- rzecz nie w tym, że cuda muszą być cudami, jeśli się wykluczy racjonalne przesłanki. Chodzi tu o jakąś narzuconą procedurę. Nic więcej. Doskonale wiesz, jak w naszych czasach zewsząd zalewa nas biurokracja i schematyzacja.Procedury są i będą, bo taka ( może) łatwość lub przyzwyczajenie. Ot i wszystko. W moim poczuciu, wierzę w cuda, bez względu na to, czy mi je ktoś potwierdzi czy nie.
    Co do drugiej części- nasze umysły nie ogarną tego i nikt Ci nie odpowie na pytanie- dlaczego ktoś zaplanował nieszczęścia i choroby?. Naraziłby się tylko na śmieszność, bo odpowiedzi nie ma.
    Wszystko kryje się w istocie wiary, czy zaufania. Ufa się, że to co dzieje się bez naszej woli i zgody, ma jakiś sens. Bez tej wiary w sens cierpienia trudno mi byłoby żyć. Dlatego ją mam.

    OdpowiedzUsuń