sobota, 3 lipca 2010

Zielono mi

Obowiązki służbowe, domowe i wszelkie inne, które sobie sama narzuciłam oraz te, które narzucają się same bez specjalnego zaproszenia i pozwolenia zmusiły mnie do urlopu w miejskiej scenerii.
Wczasuję więc ile mogę. Najczęściej w towarzystwie małej damy.
W takie upały jak ostatnio, najlepszym miejscem jest park miejski. Jeszcze lepszy byłby własny ogród, ale nie jestem niestety jego szczęśliwą posiadaczką. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Musi mi wystarczyć uroda:))

Przyjemny chłodek i cień na parkowej alejce.



Miasto zostawiłyśmy gdzieś tam daleko i wysoko. Trochę wyłazi...:)



Niszczycielka kwiatów, ale zrywa tylko czerwone...



Zerwane płatki wnusia dostarcza babci. W razie czego ona o niczym nie wie:)



Mała uciekinierka:)

6 komentarzy:

  1. Małe dziewczynusie są przesłodkie. Masz szczęście,że masz wnusię, ja mam wnusia, który w najbliższą środę kończy półtora roku.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Urocze dziecko ;-) Pozdrawiam zapraszam do siebie i tak dalej xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj jaka slodka ta uciekinierka:)))) Uwielbiam male dziecka, no zezarala bym toto bez lyzki:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Anabell- Moja wnusia skończyła wczoraj równe dwadzieścia miesięcy! Mali chłopcy też są super:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Stardust - najsłodsza na świecie:))A z tym jedzeniem dzieci to tak jest, że najpierw człowiek ma ochotę zjeść jak jest małe, a potem żałuje, że tego nie zrobił :))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Jako matka chlopców patrzę z zazdrością na małe dziewczynki zrywające kwiatki. Może wnusia kiedyś w przyszłości tez nazrywa mi kwiatków, kto wie. Może kiedyś (za 20-30 lat) sprawdzę ? ;-). Pozdrawiam. Aneta (też bez urlopu - stała bywalczyni najbliższego parku).

    OdpowiedzUsuń