czwartek, 21 kwietnia 2011

Wielki Tydzień małego człowieka


Późny, czwartkowy wieczór, a ja na kanapie czule przytulona do laptopa.
Czwartek nie jest tu może taki bardzo istotny. Natomiast mój jedyny towarzysz wieczoru i owszem!
Nie jestem jeszcze taka stara,jak niektórzy  myślą i samotne wieczory nie powinny być normą.
Przeglądam blogi. Smutek, samotność. Te dzisiaj omijam. Na innych jedna wielka manipulacja czytelnikami, samouwielbienie i chwała na wysokości. Te staram się omijać zawsze.
Zaglądam do starych znajomych. Lubię te odwiedziny. Szczere, intymne notki. Jak listy pisane specjalnie do mnie. Czuję obecność autora i jego sympatię w stosunku do mnie. Rozmawiamy słowem pisanym. Dla emocji ekran monitora nie jest przeszkodą.
Jest dobrze. Prawie dobrze. Ale prawie czyni wielka różnicę. Prawda? Nie tylko w stosunku do piwa...
Wieczory otulone ciemnością dopominają się czyjegoś słyszalnego głosu, spojrzenia czyichś oczu. Dotyku, który nie jest dotykiem klawiatury.
Życie to nie blog. Nie można dni , uczuć, emocji zapisywać. Trzeba je przeżyć.
Jutro nowy dzień.
Rano opieka nad wnuczką, wizyta córki, jakieś uzgodnienia dotyczące świąt.
Po południu zaplanowałam zakupy niezbędnych kosmetyków ( dla mnie wszystkie kosmetyki są niezbędne. To tak, żeby nie było wątpliwości), potem kosmetyczka i fryzjer.
Wiem, że mam już wnuki. Ten fakt jednak, niezależny wcale ode mnie, nie odbierze mi przyjemności dbania o siebie. Jak by się tak głębiej nad tym zastanowić, to jest jedyna przyjemność w moim życiu! Nie wiem tylko, czy powinnam się cieszyć, czy raczej uronić łezkę.
Zanim się dowiem, kupię sobie jeszcze ten śliczny żakiecik zauważony wczoraj na wystawie . Mam tylko nadzieję, że nie podkupi mi go jakaś inna babcia, młoda ciałem i duchem.

Dobrej nocy wszystkim życzę i miłego dnia jutrzejszego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz