Czy wiecie jak wygląda nietoperz? Tak mniej więcej jak na załączonym obrazku.
Nietoperze są wyjątkowo złośliwe. Zamiast wisieć do góry nogami w jakiejś jaskini lub strychu, czyhają na Bogu ducha winnych ludzi. W tym przypadku czyhał taki jeden na mnie.
Pisałam sobie spokojnie komentarz na blogu, w języku MIĘSZANYM, trochę po polsku, trochę po angielsku.
I nagle, nie wiadomo skąd pojawił się on! Nietoperz! Wlazł w komentarz i został! A wyglądał tak: „BAT”.
W miejscu gdzie sobie na waleta zawisnął, mieszkało przedtem spokojne, skromne, ale jakże potrzebne „ale”. Nazywało się „BUT”, ponieważ urodziło się w Ameryce. Przestraszyło się jednak tego krwiopijcy, nietoperza i uciekło.
W sumie, nie zginie przecież, ale co ja się wstydu najadłam to moje :)))
Prawda Stardust? :))
Dlatego też dzisiaj zabrałam się ostro za doskonalenie mojej umiejętności pisania po angielsku, i nie sadzenia błędów jak kartofli.
Właśnie przepisałam całe przemówienie Baracka Obamy:
„Europe and America, Aligned for the Future
By Barack Obama
With this week's NATO and United States-European Union summit meetings in Lisbon, I am proud to have visited Europe a half-dozen times as president.” ….. itd., itd.
Trzy bite strony.
W końcu przecież się nauczę. Bo jak na razie to kilka razy pod rząd uparcie pisałam:”sammit” zamiast „ summit”
I to rzeczywiście jest prawdziwy SZCZYT zdolności do popełniania błędów :))))
Madame, tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi. W końcu język angielski nie jest chyba Twoim ojczystym językiem a podejrzewam również,że nie jest u Ciebie językiem używanym na co dzień, np. w pracy, więc zupełnie niepotrzebne te wyrzuty sumienia . Pomyśl o tych, którzy własny, ojczysty język kaleczą w mowie i piśmie -im to jakoś najczęściej mało przeszkadza. Po pierwszych słowach Twej notki miałam nadzieję,że może miałaś bliskie spotkania trzeciego stopnia z nietoperzem, który pomylił adresy i wpadł do Ciebie, bez zaproszenia;))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
No, fakt. Język angielski nie jest moim językiem ojczystym, w pracy go nie używam. W domu jednak syn męczy mnie tym językiem. Mówi tylko po angielsku :) Mamy takie "angielskie dni". Ale jednak za mało piszę. Nie lubię robić błędów. A w tym angielskim jakaś taka ta pisownia niepotrzebnie skomplikowana, chociaż sam język prosty jak drut :)
OdpowiedzUsuńOj tam zadnego wstydu sie nie najadlas, a jak chcesz cwiczyc pisanie to wlasnie pisz komentarze po angielsku, nawet z bledami, w koncu to nie byl az taki straszny blad:)) Ja doskonale wiedzialam ze to bardziej literowka, problem w tym, ze tamtego bloga czytaja tez ludzie, ktorzy nie znaja jezyka polskiego w ogole, wiec ze wzgledu na nich chcemy raczej uzywac angielskiego. Nie jest przestepstwem napisanie komentarza po polsku, ale odpowiedz na polski komentarz bedzie po angielsku, zeby ktos kto nie zna polskiego mial mniej wiecej orientacje o co chodzi. Nie wiem kto jeszcze czyta tego bloga, ale wiem, ze czyta go kilka moich klientek, a jak sie od kilku zacznie to grupa bedzie rosla.
OdpowiedzUsuńSkoro juz napisalas o tym, to dodam, ze amerykanski angielski jest troche inny od brytyjskiego angielskiego. Amerykanski jest bardziej luzacki tak w wymowie jak i w pismie:)) No my luzackie ludzie tu jestesmy, dla nas Brytole to szczyt sztywnosci;))) I tak w naszym angielskim slowo to co ja napisalam tez jest poprawne, czyli uzycie "and" zamiast "but" w takim konkretnym kontekscie jak ja to zrobilam. To swietnie, ze masz okazje rozmawiac z synem po angielsku, nic tak nie uczy jak praktyka.
I masz racje, angielski jest prosty jak drut, tylko ma spelling porabany i wymowe:)) Przez pierwsze lata poty mnie oblewaly zeby nie powiedziec "shit" zamiast sheet" a biorac pod uwage, ze zwracalam sie do klientek to byloby niezle faux pas:)))
Masz rację, angielski brytyjski różni się od amerykańskiego. Syn opowiadał mi jak śmiali sie z Anglików, którzy przyjeżdżali do Jackson Hole, jak z nich żartowali :) A z tym "shit" i "sheet" to faktycznie trzeba uważać :))
OdpowiedzUsuń